Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
staływoborze.Kiedysiadaławśródnichidoiłakażdycycek
drobnymipaluszkami,obracałykuniejłby,spoglądającna
niąztakączułością,żepotemcałeżyciepragnęładoznaćjej
wspojrzeniachludzi,aletoniebyłojejdane.Ostatniąprzy-
jemnościąbyłomierzeniesukniślubnej,apotemjużtylko
strach,bóliłzy.Pewniebyłobyrozkosząśpiewaniesynko-
wipięknejariiHalkiostarganejduszyczce„jakoodwichru
krzewpołamany”wzapadającymzmierzchu,kiedypodnie-
obecnośćmężapozwalałachłopcudrapaćalabastroweplecy
zkilkomaczarnymipieprzykaminaprawejłopatce.Alekiedy
osuwaławdółramiączkastanika,żebymalecmiałwygod-
nedlaswoichpazurkówpolebielusieńkiejskóry,poczucie
grzechubyłotakparaliżujące,żenigdyniepozwoliłasobie
naprzeżywanietejrozkoszy.Ariaprzepojonabyłasmutkiem
iwpółmrokupokojubrzmiałajakpłaczzagubionegokotka.
Wielkielustrobieliźniarkimiałofelernąwklęsłośćiodbija-
łoichobrazwniepokojącejdeformacji.Matkazdłońmina
piersiachiprzechylonąnabokjasną,wydłużonąprzezlustro
głową,zprzyczepionymdojejplecówsynkiemjakczarnym
trollem,upodobniałasiędozjawyzprzerażającejbajki.Pojej
śmierciKonradwielerazyśniłtenobraz,akiedysiębudził,
poduszkabyłamokraodłez.
Matkabyładlaniegonieskończeniedobra.Chociażfaktycz-
niewydawałasięwcielonymnieszczęściem,todziękitemu,że
stałsięjedynąmiłościąjejkrótkiegożycia,zachowaławnim
poczucierównowagiinieupadałanaduchu.Pewnejnocyobu-
dziłgokrzykwsypialnirodziców,akiedytamzajrzał,ojciec
warknął:„Pilnujjej,lecępopogotowie”.Siedziałprzyłóżku
matki,dygoczączestrachu,bobyłajeszczebielszaniżzawsze,
ajejoczywytrzeszczonewsufitniechciałynaniegospojrzeć.
14