Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
Najwyraźniejlasbyłznaczniewiększy,niżokomogłozmie-
rzyć.Pokilkunastukrokachwgłąbprzestraszyłsię,żemożesię
zgubić.Pomiędzydrzewamidostrzegałnikłeprzebłyskiwolnej
przestrzenidzielącejgoodklasztoru.Postanowił,żezrobijesz-
czepięćdziesiąt,sześćdziesiątkrokówibędziewracał.Niechciał
wzbudzaćpodejrzeń,rezygnujączmszy.
Stanąłnamałejpolance.Trawajestwysoka,sięgadopołowy
łydek.Wkonarachdrzewsłońceliczylistowie.Osłoniętyod
wiatrustoiwmilczeniu.
Oddycha.
Ciałouspokoiłosięjużpobiegu.Ciszajestzachłanna,ogar-
niawszystkodookołaiwydajemusię,żesercebijezbytgłośno.
Wstrzymujeoddech,byniezakłócićspokojutegomiejsca.Krew
zaczynadudnićwgłowie.Powoliwypuszczapowietrze,zastyga
bezruchu.Miejscedyktujeswojeprawa.
Oddycha.
Patrzy.
Słuchalasu,polany,swegociała.
Gdybysiostryniechciałygodalejgościć,mógłbysiętuprze-
nieść.Spędzićkilkadnipodnamiotem.Podgołymniebem.
Zasłuchanywopowieścidrzew.Byćmożeionebyłybyskłonne
gowysłuchać?
Postanawiaprzejśćprzezpolanęizobaczyć,coznajdujesięza
nią.Tylkokilka,kilkanaściekroków.Przecinającją,mauczucie,
jakbywkraczałwmiejscewyjątkowe.Przejmujegolęk.Uczucie
niemija.Tojakbydrżeniewewnątrz,drganieduszy,gdyciało
sięniechwieje.Stajenaśrodkupolany.
Nikogo.
Wie,żeznalazłswójkościół.
38