Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
PopowrociedodomuMargaretopowiedziałaznajdrob-
niejszymiszczegółamiwydarzenia,któremiałymiejsce
wszpitalu,anakoniecdodałapouczającymgłosem:
Musiszczymprędzejudaćsięnakonsultację.
Agnieszkaspojrzałananiąiodparła,zadziwiającospokoj-
nymtonem:
Jutrotampojadę.
Mamwrażenie,żebagatelizujeszsytuację!
Kochanie,niepotrzebniesięprzejmujesz...
Niepotrzebnie?!wpadłajejwzdanie.Tojestpoważna
sprawa.
Nienatyle,żebywpadaćwpanikę.Nicminiejest,po
prostumambóległowy,zapewnezprzemęczenia.Odwie-
lulatcierpięnadolegliwość.Przyzwyczaiłamsię.Niema
wtymnicnadzwyczajnego.
Możeiniemaodpowiedziałaalelekarz,tylkozerknął
nawynikiinapodstawierezultatówbadań,podjąłdecyzję.
Takczysiak,jutrorazempojedziemydoszpitala.Razem!
NaustachAgizagościłdelikatnyuśmiech.Spojrzałaswo-
jejcórceprostowoczyipokiwałatwierdzącogłową.Jednak
wgłębiduszyniepotrafiłajednoznacznieodpowiedzieć,ja-
kiepowodyobudziływniejtroskę?Ichstosunkikilkalat
temuuległydramatycznejzmianieiodtamtejporyAgniesz-
kanosiławsercugłębokierany,którychnigdyniepokryją
blizny.Przeszłościniemożna,ottaksobiewymazaćiżyć
dalej,udając,żenicsięniestało.Jakomatka,poniosławów-
czasdruzgocącąklęskę.Potemprzezdługiemiesiąceżyła
zpoczuciemgorzkiejwinyiniepotrafiławsobieznaleźć
wybaczenia.Niedostrzegłazmian,byłanaiwnaidałasię
zwieśćkłamstwomorazoszustwomwłasnegodziecka.Śle-
35