Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
Przyjmijmyzatem,żekrzykwydostajesię
zgabinetuFolgefuchtla.
Bezwarunkowo,
Czyspotkałsiępanznimkiedyprzypadkiem,jak
wychodziłzeswegogabinetu?
Owszem.Onegdajwieczoremspotkałem
gowdrzwiachpokojubezpośredniopokrzyku.Byłbardzo
zdenerwowany,trupiobladyijakbystraszniezmęczony.
Wówczaszapytałemgo,czysłyszałkrzyk.Folgefuchtel
odsunąłmniegwałtownie,sięzatoczyłem,irzekł:
Cichobądź,tybaraniagłowo!
Aletowszystkobyłoby
drobnostkąwobectego,cosiędzisiajzdarzyłoico
ostatecznieskłoniłomnie,żezwróciłemsiędopana
doktora.
Czyznowucośnowego?
Dziśpodsłuchałemcałkiemprzypadkoworozmowę
międzypaniąFolgefuchtlowąajejsiostrąpaniąLinke.
Muszęzaznaczyć,żedotegoczasupaniFolgefuchtlowa
byłazawszeżywa,wesoła,kręcącasięjakfryga
powszystkichpokojach.Odtygodniajednakzaszławniej
ogromnazmiana.Przestałaśpiewaćzupełnie,niebiega
jużijestogromnieprzygnębiona.Otóżsłyszałem,jakpani
Linkemówiładosiostry:
Nierozumiemzupełnie,czym
onsobiezasłużyłnatakieokrucieństwo.
–Pani
Folgefuchtelporuszyłabezradnieramionami.
Nic
natonieporadzę
rzekła.
Mójmążjestnieubłagany.
Tygojeszczenieznasz.Onjestwstanienawetgozabić..
niemogę...niemogę...
Więcejniesłyszałem,gdyżwtejchwilirozległsię
straszliwykrzyk.