Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
CaławieśsięszyłaupaniBasinawszystkieokazje,apozatym
każdakobietawciążychciała,żebypaniBasiabyłamatkąchrzestną
jejdziecka,bopaniBasiamiałabrataksiędza,awiadomo,lepiejmieć
księdzawrodzinie,niżniemieć.Zwłaszczawniepewnychczasach.
AleniekażdymógłpoprosićpaniąBasięotakąprzysługę,najpierw
należałosięzniązaprzyjaźnićnajłatwiejprzezszycie,choćkolejki
doniejzawszebyłydługie,aterminyodległe.Kiedyjużktośsię
umówił,nieodpuszczał,tylkomusiałbyć.Wiedzielitowszyscy,
zwłaszczamężowie,więcIgnacywestchnąłitylkodlazasadyrzucił:
AniemożeszwziąćBalbinyzesobą?Mamdużoludzi.
Potoczyłdrżącąrękądookoła.
Kryśkaspojrzałanatłumekwaptece.NakońcustałJanek.Ruchem
głowyodrzuciłwłosyzczoła,comogłoznaczyć„cześć”,alemogłoteż
nicnieznaczyć.
WięcmożeoddamyHelenceBrodzie?Opiekujesięinnymi
dziećmi,niechzaopiekujesięczasemiBalbiną!Kryśkaposadziła
małąnapodłodzeujegostóp,comówiłowięcejniżsłowa,iwyszła.
Ignacywróciłdorecept.Wiedział,żeHelenceBrodziecórkinieda.
Wiedział,jakielekikupowała.Wiedział,żenawetkotaminiepowinna
sięzajmować,acodopierodziećmi.
TobyłotużprzedWielkanocą.
***
Wsaliaptecznejbyłogorąco,Ignacyjeszczeniewyłączyłogrzewania,
adzisiajnadodateksłońceoperowałoprzezpodwójneszybywysokich,
wąskichokien.Jasneplamykładłysięnapodłodzepodstopami
chorychigrzałygowplecy,gdyrealizowałkolejnerecepty.Brał
każdąprzezokrągłyotwórwgrubejszybie,oddzielającej
goodzarazkówkaszlącychismarkającychludzi,rozczytywałpismo
lekarkiibezbłędnie,precyzyjnymiruchamirazsięgałnawysokie
półki,razschylałsiędoniskichbrązowychszuflad.Podawałchorym
tabletki,maściikrople.Naopakowaniachzapisywałdawkowanie.Pod
nosemmruczałnazwęchoroby.Czasemkręciłgłowąprzecząco.
Tooznaczało,żetegolekuniema.Czasemcośnotowałnarecepcie
imówił,żemożebędzieprzynastępnejdostawie.