Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
wagi,abyrozmawiaćonichzkimśniewtajemniczonym.Jestrzecząoczywistą,żedogrona
wtajemniczonychniemógłnależećniktzdomowników.
Irekzostałsam.Przezchwilęprzyglądałsięrobotomzbierającymnakrycia,poczym
zerknąłnazegarek,wstałiposzedłdrewnianymischodkaminapiętro,doswojego
uczniowskiegopokoju.Zapięćminutmiałysięrozpocząćostatniewtymrokulekcje.
*
Mijałopołudnie.Szybywoknachgabineciku,wktórymdzisiejszysolenizantsiedział
jużodbliskodwóchgodzin,byłyzabarwionedelikatnymbrązem,dziękiczemuna
środkowymekranieszkolnegoteledatorawyraźnierysowałasięuśmiechniętatwarzpana
MarkaSeyny,historyka,wychowawcyklasy.
Jeszczerazgratulujęwampromocjimówiłwłaśnienauczycielidozobaczeniaza
dwamiesiące.Ziemskiedwamiesiącezaznaczyłznaciskiem.Niechmisięniktnie
pomyliiniespóźniojakieśgłupiełwieku,tylkodlatego,żenajegoplanecieczy
sateliciemiesiąctrwadwadzieścialat…
Zgłośnikaodpowiedziałchóralnyśmiech.
Patrzącnaswójekran,Irekniemógłwidziećtwarzywszystkichkoleżanekikolegów
rozsianychpocałymUkładzieSłonecznym.Tojednakzupełniemunieprzeszkadzało.
Natychmiastpoznawałpogłosiekażdego,ktotylkosięodezwał.Klasabyłazżyta.Przecież
comiesiącwszyscyspotykalisięnaZiemi,wspólniezwiedzalimiasta,pomnikistarożytnej
kultury,uczelnie,biblioteki,muzea.Anazakończeniekażdejwycieczkizbieralisięgdzieśw
górachlubnadwodą,paliliogniska,śpiewalidawneziemskiepiosenkiiurządzalitradycyjne
zabawy.Tak,klasabyłazżyta.
WtejchwilizgłośnikapłynąłcharakterystycznysopranikAnnyzksiężycowegomiasta
Parnas.Cienkigłosikdrżałzemocji,boAnnamówiłaoczekającejpodróżynaMerkurego.
ChwilępóźniejodezwałsięAlan,najlepszyrobotykwklasie,mieszkającywosiedlu
orbitalnymAlkazar.Onzkolei,takżeniebezprzejęcia,opowiadałonajnowszymmodelu
turystycznejłodzipodwodnej,wktórejmiałzamiarpenetrowaćdnoziemskiegoOceanu
Spokojnegowokolicachwielkichrafkoralowych.
Rozmowazwychowawcąbyłapogodnajakprawdziwe,błękitneniebo.Nicdziwnego.
PanSeynapokrótkiej,okolicznościowejprzemowiezokazjizakończeniarokuszkolnego
wypytywałterazswoichpodopiecznychoichplanywakacyjne.Alenatympogodnymniebie
odczasudoczasuukazywałysięczarnechmurki.
NapulpicieIrkazapłonęłazielonalampeczka.Mojakolejpomyślałchłopiec.
Odruchowopoprawiłsięwkrześleipowiedział:
MyzojcemlecimynaZiemię.ChcemyprzejśćodcinekgłównejgraniAndów,a
potemwrócićszlakiemwiodącymprzezmiastastarożytnychMajówiludów,któreżyłytam
jeszczedawniej.
Proszę,proszęwyraziłswojeuznaniehistoryk.Będzieszwięcmiałwakacjenie
tylkopiękne,lecztakżepouczające.Aleàpropospouczające,możewziąłbyśzesobągarść
krystografówzpropedeutykipsychologii?Mówiącmiędzynami,niebyłobyźle,gdybyśw
wolnychchwilachpowtórzyłsobiepewnerozdziały…Samwiesznajlepiej,które
wychowawcazawiesiłgłos.
Otoichmurka.
Irekmiałnakońcujęzykapytanie,jakteżpanSeynawyobrażasobiewolnechwile
naszlakuwiodącymprzeztropikalnądżunględoskutychwiecznymlodemwierzchołków
Andów,aleponamyślepowiedziałtylko:
Dobrze.
4