Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
Odkładanasłuchawkadomofonutrzeszczyzłowrogo.
Bioręgłębokioddech.Coteraz?Możepowinnamspróbować
wdrugimkościele.Aletotutajrodzicebraliślub,akilkamiesięcy
późniejprzynieślimniedochrztu.Totutajczasemchodziłamzbabcią
namszę.
Wspomnieniaprzytłaczają,wszędzieichpełno.Wkażdejpłytce
chodnikowejicegle.Sunąwzdłużżywopłotu,którykiedyśbyłdla
mnielasem.
Wchodzędokościoła.Wewnątrzjestprzyjemniechłodno.
Przyklękaminieporadnierobięznakkrzyża.Dawnoniebyłam
namszy.Nie,chybanieprzestałamwierzyć,poprostużyciemknęło
zbytszybko,abysięnadtymzastanawiać,abyroztrząsaćsprawy,które
nieprzynosząchlebaiprzyjemności.
Głoskapłanauspokaja.Taksamojakrytmiczneodpowiedzi
zgromadzonychludzi,główniestarszychkobiet.Wkońcujestwtorek,
nawettutaj,napobożnymŚląsku,wewtorkoweprzedpołudniamury
kościołaodbijająjedyniestaregłosy.
IdźciewpokojuChrystusa.
Boguniechbędądzięki.
Koniec?Pogrążonawewłasnychmyślachznówniedostrzegłam
mijającegoczasu.
Jakojednazpierwszychwychodzęzkościoła.Księdzadoganiam
przeddrzwiamiplebanii.Natoliczyłam.Niemamnajmniejszejochoty
drugirazrozmawiaćzjegogospodynią.
SzczęśćBożemówięispuszczamwzrok.
SzczęśćBoże.Ksiądzmamiłygłos.Topewnieproboszcz,jest
sporostarszyoddrugiegoksiędzaobecnegonamszy.
Wiem,żekancelariajestdziśnieczynnazaczynamsię
pospiesznietłumaczyć.Alejestemprzejazdemi…
Możewejdziemydośrodka?przerywamiproboszcz.Naciska
dzwonekprzydrzwiachipochwiliotwierajeprzedemną.
Wchodzęonieśmielona.Wśrodkupachniepłynemdomycia
podłóg.Jestbardzoczysto.Gospodyniznasięnaswojejrobocie,nawet
jeśliniegrzeszyuprzejmością.Kolejnedrzwiskrywająniewielki