Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
Rozdział2
LesinyWielkie,czerwiec1953
Pochylonaniskonadziemią,naszerokorozstawionych
nogach,Mariannawyrywałazielskospomiędzyledwie
wiążącychsięzielonychgłówekkapusty.Stefaniabyła
nazebraniugronapedagogicznego,Wszeborjeszczenie
wróciłzpracy,Baśkaprzepadłagdzieśnawsi,aZosia
bawiłasięzMichałemwogrodzie.Dozamyślonej
Popielarczykowejodczasudoczasudochodziłgłośny
śmiechdzieci.Byłazmęczona,miaławielkąchęć
przerwaćpielenie,byusiąśćwcieniujabłoniinapićsię
kompotuzczereśni,leczwiedziała,żeniktzaniąnie
doprowadzigrządekdoporządku.Stefaniawcalesięnie
garnęładopracwwarzywniku,azresztąmiaładość
robotywszkole,Wszeborzaśznalazłzatrudnieniejako
kierowcawspółdzielniiteżcałednieniebyłogow
domu.
Mariannaczułasięsamotna.Oilezawszemiałaprzy
sobietowarzystwownucząt,otyleniemiałakomusię
pożalićnaswójlos.Anicórce,anizięciowiniechciała
zawracaćgłowy,boicóżonibyjejporadzilinatęsknotę
zajejwłasnymdomemwBaranowie.Odczasudoczasu
udawałosięjejnamówićTadka,żebytamzawiózł
nakilkadni.Snułasięwtedypoizbachjakduch,
wspominającdawnelataironiącłzyzaWładkiem
idawnymżyciem.
Ciszęczerwcowegopopołudniarozdarłdźwięk
nadjeżdżającegosamochodu.Pomyślałasobie,
żeWszeborwgodzinachpracywpadłpocośdodomu