Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
jakbycałkowicieoddzieliłasięodciałaiopinałajeciasno.
Ciałozaś,utraciwszykontaktzgłową,rozciągnęłosię
bezwolnienarikszy.Nudnościnieustawały.Byłobylepiej,
gdybyzamieniłysięwwymioty,alezprzyczynodemnie
niezależnychpozostawałynudnościami,nieopuszczając
ciała.Kiedysplunąłem,ślinawciągukilkusekund
ponowniewypełniłausta.Próbowałempowstrzymać
mdłościiwtedyodczułembulgotaniewżołądku,apotem
zawrotygłowy,któresprawiły,żepoczułemsięcałkowicie
otumaniony.Następniebóldotarłdopalców,wywołując
skurcze.
Umieramzacząłemzłorzeczyćizamknąłem
oczy.Pozaciśnięciupowiekiodcięciuzmysłówodświata
zewnętrznego,strasznyskurczinudnościzamieniłysię
wból.Niewiem,dlaczegobóljestlepszyodskurczu.Ale
mogłemwreszcieoddychać.
Tojestto!Człowiekzamykaoczyidoświadcza
przyjemności.
Porozważeniutejmyśli,którawłaściwie
niemiałażadnegosensu,wziąłemgłębokiwdech
zanieczyszczonegopowietrza.Dzwonekrikszy
rozbrzmiewałostrzegawczo,gdytatoczyłasię
ponierównejikamienistejnawierzchni,zmierzającgdzieś
daleko,byćmożedoSeocheonchuk2.Wsiadłem
narikszęojedenastejtrzydzieścirano,alejeszczenie
słyszałemstrzałówarmatnichzwiastującychpołudnie.
Byćmożedlatego,żetaksięczułem,jakbytobyłjuż
wieczór.Chciałemzobaczyć,którajestgodzina,ale
odległośćmiędzyrękąazegarkiemwkieszeniwynosiła
chybakilkaset
li
3.Niemogłemjużtegoznieść
iotworzyłemoczy.Ludzie,którzyskoczylinabok