Treść książki
Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
–Wespazjanie,zmieńswojezachowanie–wtrąciłdyrek-
tor.–Ztego,copanowiezdążylimipowiedzieć,sprawa,któ-
raciebiedotyczy,jestbardzopoważna.
–Paniedyrektorze–Banaśwykonałruchrękąjednoznacz-
niewskazujący,ktomamówić,aktonie–panpozwoli,żera-
zemzpodkomisarzemWitkowskimzapracujemynanasze
policyjneemerytury...Mówisz,żeurodzinymiałeśwczoraj.
Toskorojużnaswzięłonawspominki,powiedzmi,chłop-
cze,corobiłeś...Powiedzmytakodgodzinypiętnastej.
–Poszkoleposzedłemnamiasto,pojeździćnaskateboar-
dzie...–Wallyzacząłopowiadać.
–Natej?–BanaśkiwnąłgłowąwstronęWitkowskiego,
tenzzaplecówwyjąłdeskorolkęozdobionąwniezwykle
barwnywzór.
–Niunia!–ucieszyłsięCudny,wyciągającrękęwstronę
swojejwłasności.
–Niedotykaj–warknąłBanaś.–Tojestdowódrzeczowy.
–Dowódrzeczowyczego?–zdziwiłsięWally.
–Wszystkowswoimczasie–uciąłpolicjantiskierował
spojrzenienabiurko.–Paniedyrektorze,dalszączęśćroz-
mowychcielibyśmyodbyćnaosobności.
–NiemogłemdodzwonićsiędorodzicówWespazjana,
dlategobędępełnićrolęjegoopiekuna–rzekłtwardody-
rektor.
–Pańskiuczeńjestjużosobąpełnoletniąijakotaka
możeodpowiadaćnanaszepytaniabezobecnościopieku-
nów.Naprzykładrodziców–komisarzspojrzałbadawczo
naCudnego.–Zajmienamtotylkochwilę.
Policjancipoczekali,ażdyrektorzamkniezasobądrzwi.
–Bardzomniemęcządługierozmowy,apodkomisarza
Witkowskiegojeszczebardziej–Banaśpochyliłsięnadchło-
pakiemwtakisposób,żemówiłwprostdojegoprawegoucha.
–Takwięcproponuję,żebyśwybrałopcjębłyskawiczną.
28