Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
Terazobojepatrzyliwprzestrzeńzamną,jakbymbył
przezroczysty.
Tąbezmyślnąuwagąprzypomniałemimogłowie
Rossa,otym,żenawetgrubewarstwybandażynie
zdołałyukryćistotnegobrakupodspodem.
Zastanawiałemsię,czytrochęzgumojegobrata
niewylałosięnabiałepodłoże.Czyekiparatunkowa
schowałaplamypodświeżymśniegiem?Akiedywiosną
przyszłyroztopy,czynagórskimzboczuwciążleżały
odpryskijegoczaszki?
Jeślitewakacjemiałynampomócsięotrząsnąć,
tochybasłabonamwyszło.Ostatniewakacje
spędziliśmyzRossem.Tobyłozimą,więcnicnie
przypominałolepkiegożaruFlorencji,aletobyłynasze
rodzinnewakacje.Wspominająctakiewyjazdy,myślis
owidokachipogodzie,alejakośzawszeulatuje
zpamięcitaklaustrofobiaprzebywaniarazemprzy
każdymposiłku.Rosszwykledominowałwrozmowach,
żartowałzojcemiprzekomarzałsięzemną,podczas
gdymamawpatrywasięwniegozuwielbieniem.
Terazgoniebyło,leczjegoobecnośćstałasięjeszcze
wyraźniejsza.
Znasztopowiedzenie,zamiataćproblempoddywan?
Całysiętamniezmieścisz,Ross!
Pomyślałem,żetakikomentarzmógłbyprzypaść
mudogustu.Czasamiłapałemsięnamówieniu
dobratawmyślach,chociażzajegożycianigdynie
byliśmyblisko.Terazjednakodkrywałem
zzaskoczeniem,jakwielemieliśmyzesobąwspólnego
tylkoprzezprzynależnośćdotejsamejrodziny.Ross
jakojedynyrozumiałbytenparadoks:rodzice