Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
-Słyszę-odparłojciec,stającwprogudrzwiwejściowychdopokoju
syna.Poczekał,żonapójdziedokuchniispojrzałpytająconamłodegooficera.
-Niewiem,tato,cojestgrane,ale-ściszyłemgłos-czerwonyalarm.
-Okur…-zaciąłsięojciec,niekończącsłowa.
Ojciecniesłużyłnigdywwojsku,alepracowałjakostrategiplanista
wprojektowaniuobiektów,wtymwojskowych.Obecnie,nawcześniejszej
emeryturze,nadalzzamiłowaniembawiłsięwstrategiedziałańianalizy
ekonomiczne,dorabiającwwolnymczasie,poprostubycośrobić.Cośmi
wgenachprzekazałisamobrałemspecjalizacjęwobszarachstrategii
iplanowaniawojskowego.
-KontaktowałeśsięzNataszą?
-Nie.Zresztąpewnieśpi,jesttaksamonadługimurlopiejakja.
-Napewnowwywiadzieprzyczerwonymalarmieniepodrywająich
wpierwszejkolejności-stwierdziłzsarkazmemojciec.
-Skontaktujęsięzniąpóźniej-zrobiłemskrzywionąminę,nacoojciec
ponowniespojrzałpytająco.
-Dobra,powiem.Mamyumowę,żeprzezpierwszedwamiesiącenie
będziemysiękontaktowaćwżadensposób.Toegzaminnauczucia,tęsknotę
iprzemyśleniaprzedpodjęciempewnejżyciowejdecyzji.
-A,rozumiem!-Ojciecpoklepałmnieporamieniu.
-Corozumiesz?-zapytałamatka,dającznać,żewszystkowkuchni
przygotowane.
-Późniejwszystkowyjaśnię.Jadę,kochani,trzymajciesię.
-ZBogiem,synek!-Mocnouścisnęliśmysięzojcem,amatkadodała:
-Tylkouważajnasiebie!-Pocałowałamniewczołotakjakniegdyś,gdy
byłemjeszczemałymchłopcem.
Ruszyłemzkopytaiwiedziałem,żeojcusiętoniespodoba.Popięciu
kilometrachwjechałemnatrasęszybkiego,autonomicznegoruchu.Samochód
natychmiastzwolniłdoprzepisowychprędkości120km/h.Wyłączyłem
ogranicznikiprzyśpieszyłem.Pojazduniósłsięnadpowierzchniąasfaltupo
przekroczeniu180km/h.Systemantygrawitacyjnyfunkcjonowałbezbłędnie.
Sygnałpołączenia.Odebrałem.
-Cześć,kochanie!-zabrzmiałtwardygłosDana.Totak,jakkiedyśsię
pomyliłem,zwracającsiędostojącegozamnąDanazprzekonaniem,żenadal
stoizamnąNatasza.Takmutozostałoiteraznabijasięzemnieprzykażdej
nadającejsięokazjiprzywitania.
3