Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
chytrze,podstępnie,anawązkichustachwieszałsięszkaradny
uśmiechszyderstwa.Ubranywjaskrawymundurhuzarski,obcisły
isutoszamerowanyzłotem,stałwspartynaszabliikłaniałsiępokornie
jenerałowi.WkrotcetenostatniwyszedłazanimiinniiJanekzostał
sam.
Przezchwilępatrzałnieruchomyprzezuchylonedrzwinapokój,
oblanyjasnemświatłemkilkuświec,nastółprzykrytyzielonem
suknem,naktórymwalałysięrozmaitepapiery,nakrzesła
porozsuwanewróżnestrony,patrzałiniemógłzebraćmyśli.Był
oszołomionystrasznymprojektem,któregomimowolniedopiero
cowysłuchał.Całajegoduszaoburzałasięnatychrycerzy
austryackich,którzyumiejątylkowalczyćpodstępemichytroscią.
Tonikczemne!szeptał.
Alewkrótceoprzytomniał,uspokoiłsięipocząłzimnorozmyślać
nadtemcousłyszał.Przedewszystkiemwidział,żetrzebakoniecznie
zawiadomićksięciaJózefatobyłorzecząjasną,niezbędną,jeżeli
wódzniemiałwpaśćwręcenieprzyjaciela,azwodzemkrajcały.
Jakżetujednakzawiadomićksięcia?Janekjakżyjenigdyniebył
wNadarzynie.Siedemmil;przestrzeńtawydawałamusię
niezmierzoną.NigdyniewyjeżdżałzŁęgonicdalej,jakdoNowego
-Miastaniemiałwyobrażenia,jakmożnatakwielkąprzestrzeń
przejechać.Ajednakczułkonieczność,nieuniknionąkonieczność
zawiadomieniaksięciaJózefaozamachu,jakinaniegogotują
Austryacy.ZpoczątkuchciałpowiedziećowszytkiemMarcinowi,ale
ponamyśleporzuciłtenzamiar.Marcingłuchy,niedosłyszałby
dobrze,akrzyczećprzecieżniemożna,kiedypocałemobejściu
dworskiem,pocałejwsipełnożołnierzyaustryackich,pomiędzy
ktmórymijestwieluPolaków,rodemzGalicyi.Odrzuciwszyten
pomysłjakoniepraktycznyiniebezpieczny,Janekpocząłwgłowie
szukaćinnejjakiejosoby,którejbysięmógłporadzić.Alenikogonie
znalazł,jużdlategosamego,żenikogoopróczMarcinaiklucznicynie
byłowedworze.
Wówczaspostanowiłsamjechać.Zerwałsięzłóżka,naktórem
siedziałizawołał:
Bógtakchcenienapróżnosłyszałemtutajcałyprojekttej
wyprawy.JapojadęwimięBoże!
Żwawoschwyciłczapeczkę,zarzuciłnasiebiewatowanypłaszczyk,
przeżegnałsięiwybiegłzeswejizdebki.