Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
przeddom,trochębezradnie.Prosićoprzyniesienietegoportretunie
byłokogo,iśćsamejdopijanejtłuszczyniepodobieństwem.Właśnie
szedłdowiedziećsięonasjedenzdawnychsług,człowiekodważny.
Ucieszyłamsiębardzo:
Chciałabymzobaczyć,czytoprawda,cosiętamdzieje,możejest
jakistarszy...zwrócićmuuwagę.
Nanic,jaśniepani.Hołotatylkoipijana.Sercebolipatrzeć.
Chcętamiść.
Znówprzysługaniezapomniana,żetenczłowiek,bezsłowa
protestu,poszedłzemną.Dombyłpełentłuszczykilkustało
nafortepianach,śpiewali,tłuklicoś,bobyłwciążbrzększkła,
napodłodzeksiążki,papiery,obrazki,bibeloty.Powietrzecuchnące,
wszystkiedrzwiotwarte,ajednocześniezaoknamiwidokogrodu
wciszy,wjaskrawejzielonościiwniepokalanejurodzie.Dziwne,
napozór,żecibarbarzyńcynietratowaliklombów.Aletotylko
dlatego,żeoczyichniewidziałynawettegopiękna.
Weszliśmywolnoprzezszerokootwartedrzwiganku,naktórym
mokłykwiatyświeżezwazonów,fotografie,lampyelektryczne
imnóstwodrobiazgów.Wszystkobyłosponiewierane,brudne,
trzymaneprzezwielerąkzgorączkowąchciwością,apotemrzucane.
Natknęłamsięnadwiepiękne,stareksiążkiiodruchowopodniosłam.
Nicdomnienieprzemawiaboleśniejwtakichdworachdotkniętych
dzikimnajazdemniżksiążki,aszczególniedobrepolskieksiążki.
Wnichjestsumatrwaławysiłkuipiękna,największy
zbarbarzyństwemstanowiącakontrast;onepowinnyginąćostatnie.
Gabinetzportretem,októrymichodziło,znajdowałsięzaraz
naprawoibyłprawiepusty,alewdrzwiachotwartychpokoipełno
bolszewikówiodtego,zakogomniewezmą,zależałowszystko.
Weszłamzarazdogabinetu,aleniespiesznymkrokiem.Biurkorozbite,
kasawmurzewyłamana,szkieletymeblibezobicia,naziemipapiery
idokumenty,potłuszczoneprzedmioty,anaścianiejeszczenieruszony
dużyportretwowalnej,złotejramiepięknyioddzieciństwa
kochany.Kilkusołdatówzbliżyłosięnanaszwidok.Tylkojakaś
wielkasugestiamogłapomóc.Domprzeznichzajętybyłwłasnością,