Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
całkieminną,bardziejprzystającądorobotniczo-chłopskiej
rzeczywistości.Skupjajnr6taksięnazywał.
Skupjaj,dobresobie!Jeślijuż,tozabórjaj,ukręcanieczy
miażdżeniejaj.Nieskup!Tawysuniętanaideologicznymfroncie
placówkabyłaprzyczółkiemwstronęludumiasta;nazwązaśrównież
jakmniemamkuchłopom.Takdlarównowagispołecznego
sojuszu.Tamteżprzeszedłem,całkiemniedobrowolnie,trzyetapy
tego,coszumnienazywanoresocjalizacją:diagnozę,budowanie
zręwmarksistowsko-leninowskiejpostawyiwzbudzanie
bezgranicznejgotowościsłużeniasocjalistycznejojczyźnie.Wątki
edukacyjneprzeplatałysiętwórczo,takbymonotoniiżadnejniebyło.
Owesplotymetodycznedyktowałateżzawadiackafantazjaklawiszy,
funkcjonariuszyczyjakichtamzwać.Mielichłopakipomysły,
ojmieli!Ianiprzezchwilęniewahalisięztychpomysłówkorzystać.
Napoczątekoklepalimimichę.Równo,zfachowąrzetelnością.
Spodziewałemsiętakiegoprzyjęcia.Opuchniętymiwardzelami
tłumaczyłemsięzmojejmiłościdosztuki,ztęsknot,ztrawiącego
mniebólu.Apotem...graliśmybezbłędnierole.Gadałem,charczałem
iprosiłem.Błagałem.Aonilalipomordziewmilczeniu.
Przetrwam,myślałemznadzieją.Dzień,dwabędęwdomu.
Atobyłtylkoprolog,zawiązanieakcji.Potygodniuniewidzialny
reżyserzaordynowałjednakzwrot,zamianęról.TerazONIgadali,
ajamilczałemzamkniętywżółto-fioletowejdyniwłasnejgłowy.
Byłemziarnkiemzagubionymwwydrążonejskorupie.Nierozumiałem
prostychpytań,nieudzielałemjeszczeprostszychodpowiedzi.Nie
poznawałemdźwięków.
Wcelijednak,naobszczanymsienniku,nabierałemzwolna
rutyny.Wsłuchiwałemsięwradytakichjakja.Zgarniętychzulicy,
zezbiegowiska.Świtembladym,białymrankiemwytrząśniętych
zdomowegopuchu.Łysawegogrubasazamknęlirazemzbańką
namleko,zczasemcorazbardziejśmierdzącą.Akolejarzazczkawką.
Tazaś,upartacholera,nieustępowałaaninachwilę.
Przyznajsię,powiedzimwszystko,namawiałmniepewien
blondyn.Oniitakwiedząotobiewszystko,dodawałzpewnością