Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
wgłosie.Rżnijgłupa,zmyślaj,radziłgrubas.
Notozacząłemzmyślać.Znówgrałem,tworzyłemsztukę,byłem
sobą.Wzeznaniachprzemierzałemmiastowkradałemsięwjego
zakamarkiitajemnice.Konspirowałem.Hojnierozdawałemhasła
ipseudonimy.Obalałemsiłąustrój.Iwichrzyłem,wichrzyłem.
Krótkototrwało.Sprawdzili.Obsobaczyli.Znówdalipomordzie,
ainerkęodbili(dodziśsikamlewoskrętnie,zlekkokrwawąpianą).
JakośkołoNowegoRoku,prowadzącymojąsprawękapitanLech
powiedział,żenierobiępostępów,żeczasmnieodetkać.Podzieliłem
jegopoglądwnadziei,żeczasjużdodomu.Alenie.Oznajmiłmi,
żebędęsiedział.
Zapadłwięcwyrok;wyczesalimniezaocznie,pomyślałem.
Myliłemsię,jakżebardzo.Miałemsiedzieć.Miałemsiedzieć
nanodze.Miałemsiedziećnanodzeodstołka.Gdytopojąłem,już
tylkojednamyślbyładlamnieważna.Czynogabędzieokrągła,
toczonaczyczterogranna?
Byłazkantamipełnymiokrwawionychdrzazg.Widaćpomagała
odetkaćsięniejednemu.Przezkilkaminutwprzykucuwisiałemnad
szczytemowejnogi,pragnącuniknąćlosuTuhaj-bejowegosyna.Uda
midrżały,paliły.Azwieracztyłkowejrozetypracowiciezaciskałsię,
byzanicnieprzyjąćniechcianegogościa.Przyjąłjednak,kuuciesze
Lecha,amojejrozpaczy.Ikiedypierwszegorącekropleczerwieni
spłynęłypostołku,kapitanodniechceniarzuciłsłowo,któreodtąd
miałobyćmoimdrugimja:Hemoroid.
Takteżzapisanoczerwonymołówkiemnatekturzeteczki,która
odtądtowarzyszyłamoimrozmowomzchłopcamizSB.
Przechodziłemkolejneetapywtajemniczenia.Odbierałem
codzienneporcjenaświetlań,codlamnienawykłegodoblaskurampy
byłotylkonostalgicznymwspomnieniem.Oswajałemsię
zrekwizytami.Pistoletami,pałkąikastetami.Wsłuchiwałemsię
wdźwiękzębówwypluwanychdoblaszanegonocnika.Hartowałemsię
iczekałemnanajgorsze.Nafinał.
Tenzaśprzyszedłniespodziewanie.