Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
RozdziałI
Byłwczesnymajowyranektysiącdziewięćset
czterdziestegoczwartegoroku.WWarszawieza-
powiadałsięsłonecznydzień.Odsamegorana
promieniesłońcawpadałyprzezoknodopokoju
Zosi.Intensywnyblaskpadającynatwarzdziew-
czynyskutecznieobudził,azanimotworzyła
oczy,poczułazapachjajecznicyiświeżozaparzo-
nejzastępczejkawy,którabyławyprodukowana
zburaków,żołędziicykorii.Większośćspołecz-
nościwokupowanejWarszawieniemiaładostę-
pudoprawdziwejkawy,którabyławówczasra-
rytasem.GdyZosiawstawałazłóżka,usłyszała
odgłosydochodzącezkuchni,założyławięcszyb-
kobamboszeiudałasięnaśniadanie.Wychodząc
zpokoju,natknęłasięnaleniwieleżącegokota,
ipogłaskałago.Gdyotworzyładrzwidokuchni,
mamapowitałaserdecznie:
O,jesteś,kochanie.Właśniemiałamciębudzić.
Siadaj,przygotowałamtwojąulubionąjajecznicę.
O!Obudziłasięczarownicapowiedziałuszczy-
pliwiestarszybratZosi,wchodzącdokuchni.
Wodpowiedzinazaczepkębratadziewczyna
9