Treść książki
Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
–Tygłupiadziewucho…–syknęła.–Niemożesz
mnieszantażować.
Uśmiechnęłamsiękpiącopodnosem,wreszcie
odzyskującnadsobąkontrolę.Niemusiałamjużniczego
udawać.Toonapierwszasięzdradziła,ajamiałam
natoniepodważalnydowód.
Ostentacyjnienacisnęłampalcemnaekrankomórki
izakończyłamnagrywanie.
–Niemogę?–Zrobiłamkrokdoprzodu,amojadługa
doziemiplisowanaspódnicaporuszyłasięnieznacznie
przytymruchu.Pochyliłamsię,abynaszetwarze
znalazłysięnatejsamejwysokości,poczym
powiedziałam:–Oczywiście,żemogę.Pamiętaj,żemam
wtymwprawę.
Nakorytarzurozbrzmiałdzwoneknaprzerwę.
–Niemaciewstydu…–wyszeptała.Sposób,wjaki
poruszałysięjejramiona,wskazywał,żezaraztargnienią
szloch.Żesięrozryczy,bywziąćmnienalitość.
–Jesteściewedwojeodpowiedzialnizajejśmierć!Macie
jejkrewnarękach!
Wyprostowałamsię,poprawiłamtorbę.Bezsłowa,
alezatozuniesionymcyniczniekącikiemustwyminęłam
jąiruszyłamdodrzwi.Obcasymoichbotkówstukały
rytmicznieopodłogę,dopókinieprzystanęłamprzy
samymprogu,słysząc:
–Życzęci,Anastazjo,abyściezWerneremcierpieli
kiedyśtakjakonazwaszegopowodu.
Nacisnęłamklamkęipociągnęłamjądosiebie,aby
wyjśćnaszkolnykorytarzogarniętyharmidremprzerwy.