Treść książki
Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
Pewnejsobotykosiarkanieoczekiwanieodmówiła
współpracy.Owszem,udałosięjąwłączyćinawetścięła
trochętrawy,alepóźniejzaczęładygotaćirzęzić.
Zsilnikawydobyłsięśmierdzącydym,cośzazgrzytało
iurządzeniewydałozsiebieostatnietchnienie.Tataczym
prędzejwyciągnąłwtyczkęzprąduiodetchnąłzulgą.Nie
znosiłhałasu,aodwarkotuzawszebolałagogłowa.Miał
nadzieję,żenigdywięcejniebędziemusiałkosić
trawnika.Schowałzepsutysprzętwnajciemniejszym
kąciegarażu,poczymwróciłnapodwórko
izprzyjemnościąwyciągnąłsięwwysokiejtrawie.
Przezkrótkąchwilętrwałacudownacisza,poczym
natarasiepojawiłasięmama.
–Czyżbykosiarkasięzepsuła?–zapytała,choćdobrze
wiedziała,cosięstało.–Trzebabędziejaknajszybciej
kupićnową.
–Maszrację,maszrację,maszabsolutnąrację!
–jęknąłtataizniechęciąpodniósłsięzmiękkiego
trawnika.
–Zabiorędziewczynkidobiblioteki,apotemnachwilę
pojedziemydomiasta–zadecydowałamama.–Będziesz
mógłwspokojuwybraćnowąkosiarkę.
–Miłychzakupów!–pożegnałysięznimcórki,atata
pomachałimnaodchodne.Potemzniechęciąwsiadł
dosamochodu.
Podrodzedosklepuzatrzymałsięprzypewnym
gospodarstwie,prowadzonymprzezpanaGolusa.Pan