Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
azawszelubiłamspotkaniazdzieciakamiwszpitalach
iplacówkachopiekuńczych.Coprawdasamabyłam
wtedydzieciakiem,alektopowiedział,
żedziewiętnastoletniadziewczynateżniemożesię
czasempowygłupiać?Pozatymmiłojestwidzieć
uśmiechniętebuziemaluchów,którymżycienacodzień
dajewkość.
Babcianadrugidzieńwyjechała,zostawiającminamiar
doasystentapaniFergusson,Adriana.Starszyodemnie
ozaledwiedwalatachłopakbardzoucieszyłsięzmojej
ofertyijużnazajutrzwylądowałamwjegobiurze,żeby
zapoznaćsięzmoimiobowiązkamiigrafikiem.Tym
sposobemzostałamelfem,awłaściwieelficąlubelficzką.
Jakktowoli.
Iżebyniebyłotoniezielonystrójwywróciłmojeżycie
dogórynogami.Tenjedynielekkouwierałmnie
wcyckach.Szokwywołałocośzupełnieinnego.
Awłaściwieniecoś,tylkoktoś.