Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
zawieźćokupzaKrzyśka.Fortunawiedział,żezamoment
zobaczyprawdopodobnieostatniegoczłonkaswojejrodziny
ibyłogromnieciekawy,jakbratzareagujenajegowidok.Nie
potrafiłokreślićjednak,czycieszysięztegospotkania,czy
wręczprzeciwnie.
Gdyznaleźlisięwodległościkilkudziesięciumetrówod
wjazdudoplacówki,obapojazdyzatrzymałysię.Ośrodek
usytuowanonauboczuwtrudnodostępnymmiejscu,nado-
datekotoczonogowysokimpłotem.Marcinpozlustrowaniu
okolicyzastanawiałsię,wjakisposóbdocierajątudostawy
żywnościwzimie.Wyobrażałsobiezaspy,nieodśnieżoną
drogęilaspozbawionyliści.
DosamochoduFortunyprowadzonegoprzezporucznikaFe-
licjana,zbliżyłasięFelicjaipodającswojądłoń,powiedziała:
Jeślichcesz,mówmiDziara,bojadociebiejużoddłuż-
szegoczasumówiępoimieniu,Marcin.
Jasne,Dziara.
Mrugnięciemokaniedałposobiepoznać,żeznałjejksy-
wę.Kobietarozejrzałasięwokółirzuciła:
Nicsięnieprzejmuj,Marcin.Jakwprzysłowiu:„Fortuna
kołemsiętoczy,ktodziśgórą,jutrodołem”.Terazskupsię
naswoimbracie,masznatomiesiąc.Takżyczylisobiepań-
stwoFortunowie.Porucznikwie,corobić.Poczekamynawas.
Wszystkojestzaplanowaneipodpełnąkontrolą.
KiedyDziarawsiadładosamochodu,tenruszył,alezaraz
zatrzymałsięprzyleśnymdukcie.Felicjannatomiastwjechał
naterenośrodka.
Uwjazdunaterenplacówkiujrzelistróżówkę,jednakni-
kogowniejniezastali.Zaparkowalipodbudynkiem.Fortuna
5