Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
rodzeństwupaczkiwystarczyła,abydrugiznichwytrąciłmu
pistolet.Felicjanzacząłsięznimibić.
Marcinnieobserwowałichdłużej.Zrozumiał,żenadszedł
moment,byzaczęliradzićsobiesami.Zmusiłbratadoopusz-
czeniabagażowejczęścipojazduiucieczkipieszo.Podrodze
podniósłjeszczepakunekleżącypodsamochodem.
Pędemruszyliwkierunkuparkinguzapobliskimhiper-
marketembudowlanym.Zwolnili,kiedywbieglipomiędzy
rzędyciężarówek.Przeszlikilkadziesiątmetrówspokojnym
krokiemiwmieszalisięwtłumklientów.Gdypoparumi-
nutachbylipewni,żeniktichnieściga.Fortunasprawdził,
cozawieradostarczoneprzezporucznikazawiniątko.Byłyto
banknotyikartabankomatowa.Kartęiczęśćpieniędzywy-
pakowałischowałdoswoichkieszeni,apozostałepieniędzy
ukryłwubraniubrata.PochwiliFortunowieweszliwosiedle
bloków,akilkaprzecznicdalejzauważylitaksówkę.Marcin
intensywniezastanawiałsię,corobić.Czasuciekałizbliżał
sięterminoddaniaokupuzaKrzyśka,aoniutknęliwtym
mieście.Byłbezsamochoduiobstawyadodatkoweobciąże-
niestanowiłDarek.Wkońcuzdecydowałiwsiedlidotak-
sówki,którejkierowca,gdytylkozajęlitylnemiejsce,zapytał:
Dzieńdobry.Toniezdążylisięprzebraćpopracy?Hehehe…
Marcinrozważałgorączkowo,coodpowiedzieć,bowie-
dział,żewiększośćtaryfiarzytopolicyjniinformatorzy.Po
chwiliwpadłnagenialnyizarazemprostypomysł,dlatego
spokojnieodpowiedział:
Kolegaźlesiępoczuł,arealizujemyprogramfinanso-
wanyzfunduszuniepełnosprawnych.Jestemasystentemtej
osobyimuszęzawieźćdolekarza.
27