Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
myślećbezlitościiwspółczucia.Dlatego
zaproponowaliśmy,byjeszczezaczekaćdonastępnej
nocy:niechiinnidoniejwyjdą,niechzniąpomówią,
możeprzekonająją,byprzeniosłasiędonaszejkryjówki;
atymczasemtrzymajmysiębliskowejściadokanału,
bymóctamsięszybkoschować,gdybycośsię
wydarzyło.
Wszyscynatychmiastwyrazilizgodęinaraziespadł
namkamieńzserca.Naszczęściezdziczenie
iokrucieństwo,naktóresięnapatrzyliśmy,nikogoznas
jeszczenieskaziły.Każdyznasraczejwybrałbystrach
owłasneżycieniżmękęsumienia.
Ułożyliśmysięwmiejscach,naktórychsiedzieliśmy
istaraliśmysięzasnąć.Zbliżałsięświt;byłjużnajwyższy
czas,bypowydarzeniachminionegodniatrochę
odpocząć.
Zduszony,łamiącysięgłosprzerwałnagleciszę,nie
dającnamzasnąć:
„Mojebiednedzieci...Dlaczego
zostawiłemjesame”
.ToIgnacwspominałżonę
isześcioroswoichdzieci,którychpozostawiłwgetcie.
Jegogłosdochodziłdonaszcorazwiększymiprzerwami:
„Samjestemwszystkiemuwinien...niesądziłem...Przeze
mniewszyscyterazzginiecie...Wtedyrównieżtak
uciekłem...schowałemsięwpiwnicy,jakteraz...”
.Nikt
znassięnieodezwał.PatrzyliśmytylkonaIgnaca,który
usiadłizacząłmówić,znówjakbydosiebie:
UrodziłemsięwWarszawie.Odpoczątkuciężko
pracowałem,jużjakodzieckomusiałempomagaćojcu
wrzeźni.Kiedybyłemstarszy,pracowałemwjatce,
zbierałemgroszdogrosza,chciałemskończyć
zgłodowymżyciem.Kiedysięożeniłem,pracowaliśmy
ciężkoobojezżoną,dorobiliśmysięwłasnejjatki.Potem
naświatprzyszłydzieci,sześciorodziecicztery
dziewczynkiidwóchchłopców.Najstarszy,Josełe,miałby
jużdzisiajczternaścielat.
Ignacnabrałpowietrzaiciągnąłdalej:
Kiedywybuchławojna,wtrącononasdogetta.