Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
WósemkęmieszkaliśmywmałympokojuprzyulicyMiłej.
Wkrótcezacząłsięgłód.Zczasemwszystkowyprzedałem
byłocorazgorzej.Omałoniezwariowałem
zezmartwieniaibólu,patrzącnamojegłodnedzieci...
Jeszczegorzejbyło,kiedywychodziłemnaulicę.Nabruku
poniewierałysięmałe,wynędzniałedzieciiwyciągały
chuderączki,żebrzącokawałekchleba.Byłytaksłabe,
żeniemiałysiłystać...Wtedy,jakwariat,uciekałem
zpowrotemdosiebie,dodomu...Tobyłczasniemieckich
akcjiwgetcie,więcmyślałemotym,żejeślimnie
schwytająiwyślądoobozu,mojedzieciczekatensam
los...
Ignacnaglekrzyknął:
„Jakmogłemichzostawić
samych?!”
.Ijakbyszukającodpowiedzilub
usprawiedliwienia,zacząłszybkomówić:
Odtychdzikichwrzaskówstraciłemgłowę.Esesmani
zupełniewytrącilimniezrównowagi.Zwyklewczasie
akcjiwgetcieprzedewszystkimszukałemsposobu,
byratowaćdzieci.Dziesiątkirazyudawałomisię
schowaćjewjakiejśpiwnicylubnastrychu.Aletym
razem...Byłotonadranem,jużnapoczątku1943.Akcje
wyłapywaniaŻydówbyłycorazczęstsze.Przypadkowo
byłemnaulicy,chciałemzdobyćcośdojedzeniadla
moichdzieci...Naglezobaczyłem,jakesesmanirunęli
nagetto...ByliteżznimiUkraińcywgranatowych
mundurachiżydowskapolicja.Zdzikimwyciemzabierali
wszystko,coznalazłosięnaichdrodze.Dotegokrzyki
kobiet,płaczdzieci...Byłemzupełnieoszalały,
owszystkimzapomniałem;zacząłemuciekać...Wbiegłem
dojakiegośdomu,dopiwnicy,schowałemsięzajakąś
beczkąiczekałem.Niewiem,jakdługo.Kiedywreszcie
znówwyszedłemnaulicę,dookołapanowałaśmiertelna
cisza...Niewidaćbyłożywejduszy.Zwalącymsercem
wbiegłemdodomu.Byłpusty...Niebyłoanimojejżony,
animoichsześciorgadzieci...
Znowuzacząłkrzyczeć:
Nie!Niepowinienembyłzostawićichsamych!Może
mógłbymichuratować?Niezachowałemsięjakojciec...
Przekleństwowisinadmojągłową...Terazzginętutaj,