Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
Murzynówweleganckichciuchach.Prawdopodobniebyli
toNigeryjczycy,którychpopulacjawmieściestalerosła,azktórych
specyficznąmowąAlbertzdążyłsięjużnazbytdobrzeosłuchać.
Pozatymwwagoniedałosięzauważyćkilkujakbynieobecnych
Azjatówiprzedstawicielibiałejrasy.Ciostatni,jakzahipnotyzowani,
wpatrywalisięwsmartfony.Swymibezemocjonalnymipozami
przypominaliduchy.Choćmożeraczejbladepowłokicielesne,
zktórychktośwłaśniewyssałżyciowąesencję?
Nieważne.Albertniebyłzainteresowanyfilozoficznym
dociekaniemwpływuzaawansowanejtechnologiinapsychikę
człowieka.Onsamdokomunikacjiużywałjednegozpierwszych
modelówNokizwanegoprzezKrisapieszczotliwie,czyteż
pogardliwiepancerniakiem.
TenzadzwoniłpiskliwienastacjiStubentorpoprzedzającej
docelowemiejscepodróżyModrego.OpołączenieprosiłKris.
MówrzuciłgardłowoAlbert.
TaparaStraussów.
No?
Onmasześćdziesiąttrzylata,pochodzizInnsbrucka.Jego
rodzinaodlatzwiązanajestzbranżąmuzyczną.Organizacja
koncertów,produkcjatradycyjnychinstrumentów,wspieranie
folkowychzespołówizespołówwogóle.Tymsięionzajmuje.Ona,
paniStrauss,wiadomo,wiedeńskaaktorka.Młodszaodniego
odwadzieściatrzylata.
Dzieci?
Bezdzietni.
Rozumiem…Modryspojrzałnaprzeciwnaislamskąparę
ztrójkąpociechiczwartąwdrodze.Ichrodzina,Straussów?
zwróciłsiędoKrisa.
RodziceHeniajużpomarlizestarości.Codorodzeństwa,
mabrataisiostrę.Zsiostrąprowadząrodzinnybiznes.Brat