Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
wpewnymstopniu.Przynajmniejjegoojciecnieżyje.Nie
wiem,jakmatka.Aty?
Niewie?Jesteśtegocałkowiciepewny?
Całkowicie.Tyoczywiściewiesz,żebiskupEuzebiusz
zNikomediiprzyprowadziłdomniechłopcadziesięćlat
temu.Tenklasztornienależydojegodiecezji,leczonbył
wielkimczłowiekiemwskalicałegocesarstwa.Nalegał,
bynicniemówićchłopcuojegoprzeszłości.Dlajego
dobra,oczywiście,bynierozbudzaćzanadtojego
wyobraźni.
Oczywiście,żenie.Eunuchuśmiechnąłsię.
Usłyszelicichepukaniedodrzwi.Opatklasnąłwdłonie
idopokojuwszedłmnichzlampąoliwną,którąpostawił
nabiurku.Ukłoniłsięzszacunkiemiwycofałrównie
cicho,jaksiępojawił.
Dopierowtymmomencieobajmężczyźniuświadomili
sobie,żesięściemniło.Przezchwilęsiedzieliwmilczeniu,
przyglądającsięsobiewzajemnie.
Ambitny,pomyślałopatTomasz.Bardzo.Głębokijak
morze.Niezwyczajnytypdworskiegoeunucha,lubiący
intrygiispiski.Niebezpiecznyczłowiek.Musimybyć
ostrożni,pieczęćręcznaczynie.
Bardzostary,alejeszczenieusnął,pomyślałeunuch.
Możetenklimattakkonserwujezdrowie.Niektórzy
zprowincjonalnychopatówmająznaczniesprawniejsze
mózginiżichbardziejpoważanikoledzy
wKonstantynopoluczywRzymie.Naraziemnienie
polubił.Nicdziwnegowyczuwaniebezpieczeństwo,
starasowa.
Rozległsięcienkidźwiękdzwonka,którynieprzestawał
dzwonić.
Wrefektarzupodająkolacjęwyjaśniłopat.
Napewnojesteśgłodny,Borecjuszu...
Niespecjalnie.Chybażeprzeszkadzamtobie
wkolacji...
Staryczłowiekpokręciłgłową.