Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
jakbylimitowane.Tylkoodczasudoczasuzrywałysięzsykiem
pływającepojeziorzełabędzie.
Nasyciwszysięmikroklimatemuwielbiałemoparyunoszącesię
rankiemznadjeziorazapuszczałemsięwlas.Czasspędzałem
głównienapodglądaniuifotografowaniuptakówkupionąspecjalnie
wtymcelucyfrowąlustrzanką.Dziękipotężnemuobiektywowi
miałemtużprzedoczamiokazywrzeczywistościoddalonenawetosto
metrów.Fotografiąparałemsięodlat,aledopieroprzyokazjiwyjazdu
doWitalnikakupiłemsobiepółprofesjonalnegonikona.
Wdomukonfrontowałemswojezdjęciazpodręcznikami.
NieocenionybyłtudwutomowyalbumPtakipolskie.Szczególnąfrajdę
stanowiłateżlekturaKulturalnegoatlasuptakówKruszony,wktórym
podniebneistotybyłyopisywanezcałymarsenałemskojarzeń,
wyobrażeńludowych,mitówliterackich.Podwóchtygodniachmoich
łowówmogłemodbiedynazwaćsięornitologiemamatorem.
Powtarzam,odbiedy,każdybowiem„neopasjonat”dośćszybko
chwytapewnerudymenta,dziękiktórymmożeoszacować,jakgłęboka
byłajeszczeprzedchwiląjegoniewiedza.Nieoznaczatojednak,
żemożeuznaćsięzawtajemniczonego.
Dwudziestegotrzeciegomaja…Zapamiętamdatęnazawsze.
Zapuściłemsięwświerczynęrosnącąnatylerzadko,żesłońce
operowałowniejswobodnieidrzewaniemusiaływalczyćodostęp
doświatła.Świerkirosłydorodnejaknailustracjachdobajki
oCzerwonymKapturku.Naglewkoronachdrzewusłyszałemgłos
wilgi.Tak,byłempewny,żetoona.Głosukładałsięwprzeciągły
świst„zofiija”.Nerwowowypatrywałemptaka.Mignęłamiżółta
plama,którabyłapotwierdzeniemmegodomysłu.Niemogącjednak
odnaleźćjejponownie,zacząłemwątpić,czyniebyłotoszczególne
załamaniesiępromienisłonecznych,które,przechodzącprzezigły,
tworzyływielobarwnewitraże.„Zofiija”,usłyszałemznówzaplecami,