Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
Pojejwyjeździecorazczęściejpodchodziłemdolustra.Prężyłem
się,zaciskałemusta,mrużyłemoczy.Ustawiałemtwarzpodróżnymi
kątami,próbującdostrzecwsobiemoc,któraspowodowała,
żeprzyjeżdżaładomniekobietaniczymzobrazówKlimta.
Następnymrazemprzywiozłanaobiadgołąbkiwłasnejroboty.
Ugotowaliśmytylkoziemniaki.
Pyszne.Wporęsiępowstrzymałemizaniechałem
jakiegokolwiekporównaniazgołąbkamimamy.
Pokawiezaproponowałemspacerdokrzyża,cowsumiebyło
czymśoczywistym.Napełniłabutelkęwodąiwsadziładoswojej
torebki,właściwiesolidnejtorby.Podrodzenazrywałakwiatów
iułożyławbukiecik.Byłonadwyrazparno.Jakzwyklezostawiłem
samąpoddrzewem.
„Kimjestem?Powiernikiem?Wygodnympunktemkontaktowym?
Kimśobcymibliskimjednocześnie,przedkimnajłatwiejobnażyć
duszę?”rozmyślałem.
Kiedyponiąprzyszedłem,zobaczyłemwtulonąwświerk.Przy
krzyżustałykwiatkiwbutelce.Odwróciłasięzapłakana.Bezwiednie
przytuliłemdosiebie.
Cosięstało?
Skierowaławzroknapieńświerka.Wkorzewyciętybyłprostokąt,
awnimwidniałnapis,zrobionyczerwonymgrubymflamastrem:
JUDASZ.
Takjakprzypuszczałem,krzyżprowokował.
Nieprzejmujsię,ludziewypisująróżnebzdury.
Aledlaczegowłaśnietakinapis?
Takieludoweskojarzenie:powiesiłsię,toJudasz.Tennapisnic
niemówiotwoimmężu.Podobieństwopoleganapowieszeniusię…