Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
Rozdział3
Niemampojęcia,jakdługojechaliśmy,bokompletnie
straciłamrachubęczasu.Pozatymzajętabyłam
wewnętrznąpanikąiniezastanawiałamsięnadkwestią
otaczającejmnieczasoprzestrzeni.Samaprzestrzeń
natomiastbyładosyćmroczna,gdyżwłaśnie
pokonywaliśmyprostądrogębiegnącąprzezlas.Boże,
cozaidiotkazemnie?!Dlaczegomusiałamwsiąśćnaten
głupimotor?!Zdrugiejstronyzastanawiającebyłoteż,
cobysięstało,gdybymtegoniezrobiła.Tenimpuls
intuicyjnieuznałamzaratującymityłek.Jakzwykle
wyszłamzzałożenia,żepóźniejmogęsięmartwićtym,
cobędzie.Mójocieczawszepowtarzał,żekiedyśtakie
podejściemniezgubi.Noiwłaśnieteraznapatoczyłasię
takaokazjaitoniebylegdzie,bowśrodkuboru,gdzie
niktbymniezapewnenieszukał.Patrycjanapewno
zdążyłasięzorientować,żecośjestnietak,ponieważ
dawnopowinnamsięuniejzjawić.Pewniedzwoniła.Tak,
tenmilionpołączeń,którywykrakałam,nastoprocent
wykonałamojaprzyjaciółka.Nobonapewnoniemój
dwulicowymąż.
Mójpseudowybawicielzwolniłiwkońcuzatrzymałsię
namałejstacjibenzynowej.Chybawolałabymjednak
jechaćdalej.Zwinnymruchemzszedłzmotoru,jajednak
pozostałamnamiejscu.Powolizacząłodpinaćkask,