Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
– Dzisiejszedziewczętanietakiejakwtedy,gdy
łamaływszystkieserca.
– Niedorzeczność!nawetdzisiajjeszczebardziej
urocze.Alewyniechcecietegowidzieć.
Adieu
,Alec,
muszęjużiść.
– Porozumiemsięzpaniąwprzyszłyczwartekrzekł
starszyEden.Przykromibardzo,żenieosiągnęliśmy
wyższejceny.
– Dlamniejesttosumazdumiewająca!Bardzosię
tymcieszę.Dobryojciec!Nawetterazjeszczedba
omnie!
Iłkająclekko,wyszła.
– Przypuszczam,żenieznalazłeśjeszczeposady
wdzienniku?
– Jeszczenie.Bobzapaliłswobodniepapierosa.
Naturalnie,wszyscywydawcyinaczelniredaktorzy
goniązamną.Alejasięwykręcam.
– Dobrze,wykręcajsięjeszczedłużej!Chcę,abyśbył
przezdwalubtrzynajbliższetygodniewolny.Mamdla
ciebiemałąrobotę.
– Ależnaturalnie,ojcze!Bobcisnąłzapałkę
dokosztownejwazy.Cóżmamrobić?–Przede
wszystkimmusiszbyćobecnywprzyszłyczwartek
popołudniuwczasieprzybyciaparowca
Prezydent
Pierce
.
– Tobrzmibardzoobiecująco.Zapewnewysiądzie
zniegoczarującamłodadama,gęstozawoalowana...
– Nie,aleChińczyk.
– Chiń...?