Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
rozróbaanitymbardziejprzypadkowysiniecczyzadrapanie.Miała
tylkonadziejętroszkęsięzdrzemnąć,zanimskładdowleczesię
doWarszawy.Żarbijącyspodsiedzeńjeszczebardziejdotego
zachęcał,sprawiał,żejejpowiekizkażdąchwiląrobiłysięcięższe,
ramionainogibezwładne.Rytmicznystukotkółkoiłiusypiał...koił
iusypiał...
Ocknęłasięnagleizdałasobiesprawę,żedwóchzczterech
mężczyznzsąsiedniegoboksustoiteraznadnią,wprzejściu.Trzeci
siedziałnaprzeciwko,aczwartyobokniej.Ichzdradzającepewność
siebieuśmiechyiroziskrzonespojrzeniawskazywałydośćwyraźnie,
żejej„nie”będziewyłączniezachętądopokazania„ajednak”.
Dzwoneczekwestchnęłacicho.Losjejświadkiem,żechciałatylko
wspokojudojechaćdocelu,ianijejwgłowiebyłoudzielanielekcji
feminizmuwpraktyce,nietymrazem.Czasemjednakspołeczneparcie
naedukacjęjestzbytsilne.
Panowie...zaczęłaprzymilnie.
Pierwszesłowoniezdążyłojednakwybrzmieć,ajejstopajuż
wbijałasięwkroczemężczyznynaprzeciwko.Niemaljednocześnie
uderzyłałokciemwtwarztegopoprawej,zsatysfakcjąprzyjmując
chrupnięcienosaistłumionywrzask.Tojużdwóch,dotarłodoniej.
Dwóchwsekundę.
Zdawałasobiejednaksprawę,żecidwajbyliłatwiejsi.Nie
spodziewalisięataku,mieliograniczonepoledziałania,aichpostura
imasaniedawałyimprzewaginadwątłymidrobnymDzwoneczkiem.
Dwajwprzejściu,otrzeźwieniwrzaskiemkolegi,zdążylisięjużspiąć
iterazpróbaprzedarciasięmiędzynimibyłabyconajmniej
ryzykowna.
Dzwoneczekniezamierzałapodejmowaćgłupiegowyzwania.
Poderwałasięzmiejscai,zamiastwlewo,rzuciłasiędookna,
błyskawicznieznalazłasięnapustymsiedzeniupoprzekątnej
izgrabnieprzeskoczyłanadoparciemdonastępnegoboksu.Popędziła
cosiłwstronęprzejściamiędzywagonami.
Niepotrzebujesztejawantury,przekonywałasięwmyślach,choć