ROZDZIAŁ1
NazywamsięGriszaŻukow,chociażmojamamaużywa
zdrobnieniaGriszka.Zawszekiedytakdomniemówi,najejokrągłej,
pięknejtwarzypojawiasięradosnyuśmiech,awtedyijasię
uśmiecham.Zakażdymrazem,gdytaksiędosiebieuśmiechamy,
mamapowtarza,żejestemdoniejbardzopodobny.
–Notylkopopatrz,Griszka–mówi,prowadzącmniedopokoju
zakuchnią,gdzienaścianiewisipodłużnelustro–choćtymaszoczy
zielone,ajaniebieskie,tomamytakiesamewłosykoloru
zachodzącegosłońca.Naszenosysądosiebiepodobne.–Dotyka
palcemwskazującymnajpierwswojego,apotemmojegonosa.
–Awcależenieprawda,botwójjestdużowiększy–zauważam,
przypatrującsięjejtwarzy.
–Jestwiększy,bojajestemdużostarszaodciebie.Tymasz
dopieropięćlat,ajadwadzieściapięć–wyjaśnia,gładzącmnie
pojasnych,lekkofalowanychwłosach,októrychmówi,
żeprzypominająjejzachodzącesłońce.MojamamamanaimięAnna.
Gdykiedyśzapytałem,coonooznacza,odpowiedziała,żeimięAnna
opisujekogośmiłego,łagodnegoispokojnego.Razemzmamą,tatą
Awakumem,babciąJewdokiją,bratemKostiąorazsiostramiNiną
iAlinąmieszkamywniewielkiejwsiotoczonejlasami.Naszdom
zciemnych,grubych,drewnianychbalimadużąjasnąkuchnię,trzy
pokoje,strychiganek.Jestbardzopodobnydoinnychdomów
wnaszejwsi.Zbudowałgomójtato,zarazpoślubiezmojąmamą,
kiedymniejeszczeniebyłonaświecie.Tatoczęstopowtarza,
żetonajbezpieczniejszemiejsce,bomasolidneściany,mocnydach
igrubedrzwi,awięcżadendzikizwierzniewejdziedośrodka.Dom