Treść książki
Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
ROZDZIAŁ2
Trudnojestmiprzyzwyczaićsiędonowegomiejsca,zupełnie
innegoniżnaszdom.Tutajnawetnajcichszydźwięksłychaćbardzo
wyraźnie.Jednakzkażdymdniembojęsięcorazmniejinawetnocne
odgłosylasuniewzbudzająjużwemnietakiegolękujaknapoczątku.
Zadniababciazabieranasdolasuinasąsiedniełąki,abyzbierać
grzyby,orzechy,jagodyiwszystkoto,conadajesiędozjedzenia.
Mamanatomiastzostajewszałasie,gotujeobiadizajmujesię
najmłodsząsiostrzyczką.Jawwolnymczasiebawięsięzwiewiórką,
mieszkającąwdziuplinawysokimdębie.Jestcałaruda,mabłyszczące
futerkoilubi,kiedyrzucamjejbuczynę.Jesttakzwinna,żeczasami
potrafizłapaćorzech,nimtenspadnienaziemię.Alekiedypodchodzę
bliżej,chcącjąpogłaskać,natychmiastpłoszysięiuciekanadrzewo.
–Babciu,dlaczegoonasięmnieboi?–pytam,wskazując
wiewiórkęsiedzącąnajednejzgałęzi.
–Grisza,wszystkiedzikiezwierzętabojąsięludzi.
–Alejaniechcęjejskrzywdzić.
–Onategoniewie,boinstynktkażejejtrzymaćsięodludzi
wbezpiecznejodległości.
–Babciu,acotojestinstynkt?
–Widzisz,Grisza,myludziemamyrozum,dziękiniemuwiemy,
cozrobićwdanejsytuacji,azwierzętainstynkt,itoonpodpowiada
im,jakmająsięzachować–wyjaśniababcia.
Tatozgodniezobietnicąprzychodzidonasbardzoczęsto.
Zazwyczajrobitopozmroku.Każdajegowizytawywołujewielką
radośćisprawia,żeczujemysiębezpieczniej.Makarabin,zktórego
kilkarazystrzela,abyodstraszyćpodchodzącedopolanywilki.Boję