Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
wy​do​stałsięzlam​py.
Tymczasemnapokładziemojegosamolotuwciążniktsięnawet
niezająknąłnatematkerozyny.Wramachinstruktażuopowiadano
terazowyjściachewakuacyjnych,astojącyprzedemnąsteward
rozłożyłramiona,bywskazaćichrozmieszczenie:dwabyłyzamną,
dwanaprzedziekabinyidwanadskrzydłami.Miałemochotę
dodać:„Dodatkowopodpodłogąmamyzbiornikz50tysiącami
litrównaftyikolejne50tysięcylitrówwkażdymskrzydle”.Chyba
nawetwymamrotałemcośwtymstylu,ponieważzwróciłemuwagę
swojejwspółpasażerki,która,jaksiępóźniejdowiedziałem,miała
naimięSusan.Wtedyporazpierwszyodwejścianapokład
oderwaławzrokodksiążki.Zerknęłanamnieznadczerwonych
oprawekokularów,poczymwróciładolektury.Patrzyłamiwoczy
przezniecałąsekundę,leczzjejspojrzeniamogłemwielewyczytać.
„Spokojniezdawałosięmówićlatanietonajbezpieczniejsza
formadalekichpodróży.Wiepan,żecodziennieponadmilionludzi
przemierzastratosferę?Ryzyko,żecośsięstanie,jestminimalne.
Mikroskopijne.Niechpansiądziewygodnie,odprężysię,poczyta
książkę”.Wiem,żetosporoinformacjijaknatakkrótkiespojrzenie,
alena​praw​dęwła​śnietomiprze​ka​za​ła.