Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
ociemnejkarnacjiimocnymzaroście.Miałciemnywąsprzyprószony
siwiznąiwianuszekposiwiałychczarnychwłosówokalający
błyszczącą,nibylakierowaną,wysokosklepionączaszkę.Ubranybył
wstaromodny,popielatygarniturwprążki,białąkoszulęzbordową
muchąiatłasowąkamizelę,przyktórejwisiałłańcuchsrebrnej
„cebuli”.
Mężczyznawyciągnąłzkieszenimarynarkimiaręoraznotesik
iołówek.Zwróciłemuwagęnajegodłoniepodłużne,kościste,
obleczonecienkąjakpergamin,żółtawąskórą.Paznokciebyłydługie
ispiczastospiłowane.Naserdecznympalcuprawejdłonimężczyzna
nosiłzłotysygnet.Wydawałomisię,żejestnanimwygrawerowana
czaszkanadkrzyżującymisiępiszczelami.
Myślę,żemożepanszanownystanąćprostoodezwałsię
wreszciemężczyzna,aja,niewiedziećczemu,posłuszniespełniłem
jegopolecenie.
Zacząłmniemierzyć,każąctounosić,toopuszczaćramiona,
toodwracaćsiętyłem,tostawaćznimtwarząwtwarz.Jegooczy
idłonieskupiałysięnajaknajdoskonalszymwykonaniuzadania.
Sprawiałwrażeniemistrzawswoimfachu.Żadnegozbędnegogestu,
żadnegowahania.Pokilkuminutachrobotabyławykonana,amiara
zdjętazemnieizapisanawkajecikumajstra.
Dziękujęszanownemupanu,towszystko.Mężczyznaukłonił
sięiwyszedł.
Zzadrzwiusłyszałemjegorozmowęzżoną,jednaknie
rozróżniłemsłów.Gdywszedłemdokuchni,zastałemwniejMarię
inaszegosynkaJasia.Dojadałwłaśnieśniadanie.Pogłaskałem
gopogęstejblondczuprynie,wiedząc,żetegonielubi,iswoim
zwyczajemspytałem,jakspał.
Dobrzeodparł,dopiłmlekozkubka,otarłbuzięwierzchem
dłoniiposzedłdołazienkiumyćzęby.Dobry,grzecznychłopak.
StanąłemzaMariązajętąmyciemnaczyńijednąrękąchwyciłem
zapierś,adrugąpołożyłemnawzgórkułonowym.Podpiżamąnie
miałaniczego.