Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
ROZDZIAŁI
Magika
Karolzbiegłposkrzypiącychdrewnianychschodach,
tupiącgłośnoijakzwykleliczącstopnie.Ciąglebyłoich
dziewięćdziesiątsześć,choćniektóretaknadgryzione
zębemczasu,żeniewiedział,czyuznaćjejeszcze
zacałe,czymożejużzapółalboćwierć.Zeskoczył
zkilkuostatnichizhukiemwylądowałnaparterze,pod
drzwiamimieszkaniapaniRusinek.Właścicielkachyba
czatowałapodrugiejstronie,bonatychmiastpojawiłasię
naklat​cescho​do​wejiza​czę​łakrzy​czeć:
Marek!Przestańtupać,tyłobuzie!Schorowany
człowiekniemachwilispokoju,botenlataodrana!
Je​steśtakisamjaktwójoj​ciec!So​bo​ty…
Resztazdania,prawdopodobniemocnoniecenzuralna,
utonęławhukuzatrzaśniętychgwałtowniedrzwi
ijazgociekłótliwegokundlapaniRusinek,zamkniętego
wgłębimieszkania.Echoszczekanianiosłosię
pomieszkaniujakpogórskimwąwozie.Pewniedlatego,
żeogromne,stumetrowelokumbyłoprawiepuste.
Lokatorzyszeptalimiędzysobą,żekiedyśstałownim
mnóstwocennychantyków,alewłaścicielka
wyprzedawałajepokoleiiniezostałojejjużnicpoza
łóż​kiemisto​łem.
PaniRusinekmiałaponadsiedemdziesiątlaticiągle
myliłaKarolazjegoojcemMarkiem,aczasaminawet
zdziadkiemIgnacym.Chłopakniezliczonąilośćrazy
obiecywałmatce,żeniebędziedrażniłsąsiadkizparteru,
alebezprzerwyotychswoichobietnicachzapominał.
Terazprzezmomentchciałnawetzapukaćdodrzwi
nerwowejstaruszkiiprzeprosić,jednakpochwilinamysłu
zre​zy​gno​wał.
Pewnieznowubynamnienawrzeszczałamruknął