Treść książki
Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
stanie.Jeślizostałaporwana,tofacetowinapewno
naniejzależałowjakiśchorysposób.Acotyotym
sądzisz?
–Szczerzemówiąc,mamtogdzieś–mówi
posterunkowyThompson.–Alemyślę,żeczekanas
odznaczeniealbopochwała.
–Noniewiem.Możejednakpowinniśmyzawieźć
jądoszpitala?Niewiem,czydupeknaprawdętak
poprostująwypuściłnajejjednopstryknięciepalców.
–Właściwiejakajestprocedura?Wiem,cotrzeba
robićwprzypadkuzaginięciadzieci,alecosięrobi,
kiedywracają?
–Niemamzielonegopojęcia.Musiałammiećkaca,
kiedyotymmówili.
Śmiejąsięoboje,poczymmilkną.
–Wiesz,przezcałydzieńdręczyłomniepytanie
–przerywaciszępolicjantka–kogoonamiprzypomina.
Noiwtejchwilimnieolśniło.Tędziewczynęwszkole
średniej,któraopowiadaławszystkimnaokoło,
żemaguzamózguinacałytydzieńidziedoszpitala
naoperację.Uczniowiezaczęlizbieraćdlaniej
pieniądze,wieluznasmyślało,żeonaumrze.Wróciła
wponiedziałekiprzezkilkagodzinbyła
najpopularniejsządziewczynąwszkole,ażwreszcie
ktośzauważył,żeniemaogolonychwłosów,nawet
trochę.Całahistoriaodpoczątkudokońcabyła
wyssanazpalca.
–Tamtadziewczynapatrzyłanaciebiejaknasza
księżniczkaztylnegosiedzenia,kiedyponią
przyjechaliśmy–odparłThompson.–Mierzyciętym
zimnymspojrzeniem,jednocześniekombinując,jak