Treść książki
Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
Ciemność
Zarosyjskimkościołemjestprzepaść.Mechiśmieciesątamśliskie,
nadnieświecąstrzępiastepuszkipokonserwach.Przezsetkilatrósł
znichstos,corazwyżejiwyżej,tużprzydługim,ciemnoczerwonym
domubezokien.Tenczerwonydompełzniedookołaskałyito,żenie
mawogóleokien,jestbardzoważnąsprawą.Zadomemjestport,
cichyibezstatków.Małe,drewnianedrzwiwskalepodkościołemsą
zawszezamknięte.
–Nieoddychaj,jakkołonichprzebiegasz–ostrzegłamPojego.–Bo
możewyjśćznichtrupicięporwać.
Pojumazawszekatar,umiegraćnafortepianieitrzymaręceprzed
sobą,jakbychciałprzepraszaćalbosiębał,żegoktośnapadnie.
Zawszegostraszę,aonzawszezamnąchodzi,bochcebyćstraszony.
Gdytylkosięściemni,nadportemzaczynapełznąćduży,szary
stwór.Niematwarzy,alebardzowyraźnedłonie,którewmiaręjak
pełznie,przykrywająjednąpodrugiejwszystkiewyspy.Kiedyniema
jużwysp,wyciągarękęnadwodę,bardzodługąrękę,lekkodrżącą,
izaczynaszukaćdojściadoSkatudden.Palcesięgająażdorosyjskiego
kościołaidotykająskały–ojej!Wielka,szaradłoń!
Wiem,cozewszystkiegojestnajgorsze.Lodowisko.Mam
sześciobocznyznaczekłyżwiarski,mocnoprzyszytydoswetra.Klucz
dołyżewnoszęnaszyinasznurowadle.Kiedysięschodzinalód,tor
wydajesięmałąbransoletkązeświateł,dalekowciemności.Portjest
morzemniebieskiegośniegu,samotnościinieznośnegoświeżego
powietrza.
Pojuniejeździnałyżwach,bomusięnogiuginają,alejamuszę.Za
toremczyhatenpełzającystwór,adookołatoruleżyobręczczarnej
wody.Wodaoddychaprzykrawędziachlodu,poruszasięleniwie,
czasemwznosisię,wzdychając,izalewalód.Jakjużrazszczęśliwie
dotrzesznalodowisko,przestajebyćniebezpiecznie,aleogarniacię
melancholia.
Setkiciemnychpostacijeżdżąwkółkoiwkółko,wszyscywtym
samymkierunku,zdeterminacjąibezsensownie,awśrodkusiedzipod
brezentemdwóchzmarzniętychfacetówigraRamonęiinnestare
szlagiery.Jestzimno.Kapieciznosa,agdygoobetrzesz,na