Treść książki
Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
świątecznychuroczystości.
Najwyższyczas,mówili.Tozadługotrwa.
Ajakdługobyłobywsamraz?Nieumiał
odpowiedzieć.Wiedziałtylko,żejeszczeniedoszedł
dotegoetapu.
NiemiałzamiaruświętowaćBożegoNarodzenia.
Liczyłtylko,żejakośprzetrzymatenokres,podobnie
jakwminionychlatach.Niemasensupsućzabawy
innym.Cierpiał.Cierpiałpsychicznieifizycznie.Los
goprzeżułiwypluł.Wyczołgałsięzruiniwegetuje,ale
niewielewięcej.
MógłwyjechaćdoVermontu,zaszyćsięwleśnej
głuszy,jakzapowiedziałrodzinie.Mógłteżpojechać
dojakiegościepłegomiejsca,nietkniętegoprzezani
jedenpłatekśniegu,alewszystkotoniemiało
znaczenia,bocierpiałbywszędzietaksamo.Bóltkwił
wewnętrzu.Rozprzestrzeniłsięwjegoorganizmiejak
nieuleczalnywirus.
Zostałwięcwdomu,atymczasemnadworze
temperaturaspadła,wszystkowokółpokryłabiel,
ajegodomzamieniłsięwlodowąfortecę.
Itomuodpowiadało.
Przeszkadzałmutylkonatarczywydzwonektelefonu.
Wciąguparuostatnichdniodzywałsięczternaście
razy.Nieodebrałanijednegopołączenia.Niektórebyły
odbabci,inneodbrata,jeszczeinneodagenta.
WkońcuLucasprzypomniałsobie,żejegożycie
wyglądałobyjeszczegorzej,gdybyniekarieraliteracka.
Rozsądekzwyciężyłipisarzzadzwoniłdoswojego
agenta.
–Lucas!–GłosJasonabyłjowialnyienergiczny.