Treść książki
Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
zesobą.ToTomekzawszeprzewodziłzabawie,toon
niąkierował.Miałniesamowitąwyobraźnięizawsze
wymyślałnajlepszescenariusze.
Terazotoczyłmnieramieniem.Spojrzałamnanie-
go,blondlokiotaczałytwarzpokrytąlekkimzarostem.
Nieuśmiechałsię,byłpoważny.Zapragnęłamgo.Sama
niewiem,dlaczego.Wpierwszejchwilimnietoprzera-
ziło.Zawszebyłtylkomoimprzyjacielem.Nie,kiedyś
nimbył.OdkądprzeprowadziłamsiędoPoznania,na-
szekontaktystałysięsporadyczne,ażprawiezanikły.
Objąłmniemocniej.Dłoniąprzesunąłpopółnagich
plecach.Przeszyłmniedreszcz.Możechciałamtylko
rozładowaćrosnącewemnienapięcie,atobyłdobry
sposób?Oczymupociemniały.Pochłaniałmniewzro-
kiem,niebyłammudłużna.Pogładziłamprawądłonią
pojegopoliczku.Lewąrękąobjęłamkark.Ująłmnie
wpółiprzysunąłbliskosiebietak,żenaszenosystykały
sięczubkami.Oddychałamgłęboko.Mojapierśdoty-
kałajegotorsu.Rozchyliłamusta,aon–gwałtowniej
niżprzypuszczałam–wsunąłdonichjęzyk.Poruszał
nimtamizpowrotem:najpierwszybko,potemzwolnił.
Tak,jakbyupewniłsię,żejestemjego,żenieucieknę,
jakwtedy...
Drżącymipalcamirozpinałamjegokoszulę,nie
przerywającpocałunku.Wsunąłręcepodmojąbluzkę
irozpiąłstanik.Przejechałopuszkamipalcówpopier-
siach.Niemocno,alestanowczo.
–Ach!–westchnęłamciężko.Piersinabrzmiały,sut-
kistwardniały,nacielepojawiłasięgęsiaskórka.Ścią-
gnęłambluzkęirazemzestanikiemrzuciłamnatra-
wę.
10