Treść książki
Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
3.
MagdalenaPilchprzeczesałalśniąceciemnedługiewłosy
ipociągnęłaustapomadką.Uśmiechnęłasiędoswojegoodbicia
izupełnieniepotrzebniejeszczerazskropiłaperfumamitużzapłatkami
uszu.Byłonieźle.Znakomicie.Jaknaskończonetrzydychy–nawet
doskonale.Poprawiłastanik,chociażleżałidealnie,przejechaładłonią
wzdłużtaliiiliniibioder,chwalącwduchusamąsiebiezawybór
odważnej,idealniedopasowanejsukienkizczarnego,lekko
połyskującegomateriału.
Razwrokupozwalałasobienatakąekstrawagancjęiniewidziała
powodu,żebytymrazemzmieniaćzwyczaje.Tojużdziesięćlat.
Równadekada.ZawszeświętujązBorysemrocznicęślubuwtensam
sposób.OdwiedzaichBartekzbukietemiprezentem.Zostaje
zTymkiem,aoniwychodząwedwojenakolacjędobylektórej
restauracji.Zjadająwszystkojednoco,wypijająbutelkęwina,
rozmawiająconiczym,irozmyślajątylkootym,żebyjaknajszybciej
wrócićdodomu.PotemBoryszapraszaBartkanadrinka,sugerując
żonie,żepowinnapołożyćdzieckospać.Magdalenasięociąga,Tymek
też,zaczynatworzyćsięniewygodna,gęstaatmosfera,którejniktnie
potrafirozładować,wobecczegoBartekwstaje.Życzyimjeszczeraz
samychserdeczności,przybijazdzieckiempiątkęiwychodzinachłód
zimowegowieczoru,żebyodetchnąćwolnością.
Ona,Magdalena,zostajewśrodkuzmężem,synemitąatmosferą,
któraniewracadorównowagiprzezconajmniejkilkakolejnychdni.
Takichotorocznicślubudoświadczarokwrok.Takabędzie
taiwszystkienastępne.Zkażdymstyczniemzcorazwiększymtrudem
doszukujesięwtymśladówsensu.Niechtoszlag,niechtowszyscy
diabliiwszelkiezastępyrogate!
Jedynapociechatotenowesukienki.
–Mamo,czywujekjużjedzie?–spytałTymekzarazpotym,jak
opuściłałazienkę.
–Niewiem.
–Tozadzwońdoniego.
–Niezamierzammuzawracaćgłowy.Przyjedzie,tobędzie.
–Aleniemadaleko,prawda?Tato?Niemadaleko?
–Niema–odparłcierpliwieBorys,odkładającnastolikczytanego
Kinga,zktóregoitaknicniezrozumiał.
Tokiepskidzieńnalekturę.
Poprawiłnanosieokularywprostokątnychczarnychoprawkach