Treść książki
Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
ROZDZIAŁI.WYTWORNYMŁODYCZŁOWIEK,WDOMU
OBŁĄKANYCH.
Potokizachodzącego,majowegosłońca,złociłydrzewaitrawnikiogrodu.
Parkbyłduży,otoczonywysokimmuremisprawiałwrazzeznajdującemisięw
nimbudowlamiwrażeniewięzienia.Znajdowałsięwpobliżumałejstacyjki,w
podmiejskichokolicachWarszawy,umyślniezdalaodinnychsiedzibludzkich,
abyjegomieszkańcymielijaknajmniejzetknięciazzewnętrznymświatem.
Aprzybramie,wiodącejdoparku,widniaładużatablicaznapisem:DZakład
dlanerwowochorych,Dr.W.Trettera”,dalejzaś:DObcymwstępsurowo
wzbroniony”.
Śróddrzew,zpozaktórychprzebijałyczerwonegmachysamegozakładu,
stałydwiemłodedziewczyny,wbiałychfartuchachpielęgniarek,obserwując
chorych.
Tużprzedniemi,tamizpowrotemchodziłpościeżcestarszy,niskiego
wzrostumężczyzna,łysy,źleogolonyiwymachującgwałtownierękami,wciąż
gadałdosiebie.Dalejnieco,kręciłasięwśrednimwiekukobieta,uróżowana,w
dużym,niemodnymkapeluszu,zniemodną,wypłowiałątorbąwdłoniiczyniąc
przeróżneminy,przemawiaładootaczającychjąsosen,nibydonadskakujących
jejadoratorów.Innanatomiast,stałanieruchomopośrodkupiaszczystejalei,z
wzrokiemuporczywiewlepionymwdal,rzekłbyś,wypatrująckogoś.
Aleuwagapielęgniareknieskupiałasięnaznajdującychsięwichpobliżu
warjatach.Przywykłydobrzedowidokuiłysegomężczyzny—wynalazcy,
którywciążbredziłoswychodkryciachidodamy,ubranejniemodnie,która
postradałazmysły,gdyokradłjąiporzuciłdalekomłodszykochanekido
spokojnejmelancholiczki,nieprzytomnejodczasuśmiercicórki,niewierzącej
wtęśmierćioczekującejwciąż,żezdalekiejpodróżyprzybędziezpowrotem.
Wzrokpielęgniarekbiegłwinnymkierunku.Wgłębiparkuspacerował
samotniewysoki,młodyczłowiek,najwyżejlattrzydziestu.Ubranybyłw
garnitur,bezwzględniepochodzącyodpierwszorzędnegokrawca,anajego
bladej,bezzarostu,przystojnejtwarzy,odbijałasiędobrarasa.Chodził,
opuściwszygłowędodołu,nibynadczemśmocnozamyślony,niezwracając
uwaginaotaczającychgoobłąkanychijakbyumyślnieunikającich.
—Spójrznatego—rzekłaniższazpielęgniarek,trącająctowarzyszkęi
wskazującjejwysokiegomłodegoczłowieka,któregowysmukłasylwetka
rysowałasięostronatlezielenidrzew—wyglądazupełnienormalnie!Agdygo
ocośzapytać,odpowiadawcaledorzeczy!
Wyższa,jakośdziwniespojrzałanaswątowarzyszkęizniżywszygłos,