Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
Jakżepoznałeś?gdziespotkałeś?
Razbiegłemzajakąśmłodądziewczynąnarynku
delaGypécienne;wpadłemdomałegoogródkaprzyległego
kościołowi;znalazłemtamławkępoddrzewami.Byłeśkiedywtym
ogrodzie,mójbracie?
Nie,alemniejszaoto,mówdalej;znalazłeśławkępod
drzewami,cóżwięcej?
Jużzaczynałościemniaćsię;straciłemzokamojędziewczynę,
aszukającjejtrafiłemnaowąławkę.
Dobrze,dobrze,słucham.
Wtemspostrzegłemsukniękobiecąiwyciągnąłemręce.
Przepraszamrzekłminagległosjakiegośmężczyzny,którego
niewidziałem,przepraszam.
Irękategomężczyznyusunęłamięłagodniealeśmiało.
Onśmiałdotknąćciebie,Joyeuse?
Słuchaj,mężczyznatenmiałtwarzzakapturzoną;wziąłem
gozamnicha,wreszciejegouprzejmyiprzyjaznygłoswywarłnamnie
wrażenie,gdyżjednocześniemówiącdomnie,wskazałmiodziesięć
krokówprzedsobą,owąkobietę,którejbiałaodzieżsprowadziłamię
wtamtąstronę,iktóraklęczałaprzykamiennejławcejakbyprzy
ołtarzu.
Zatrzymałemsię,bracie;taprzygodamiałamiejscenapoczątku
września;powietrzebyłochłodne;fiołkiiróżejakiemipobożni
zasiewajągroby,rozsiewałyzapachprzyjemny;księżyc
pozadzwonnicąkościołaprzebijałsięprzezbiaławąchmurkę,
wierzchołkiokienkościołasrebrzyćsięzaczynały,aspodyichzłociły
sięodbiciemgorejącegowewnątrzświatła.
Mójprzyjacielu,czymajestatycznośćmiejsca,czyteżosobista
godnośćsprawiły,żetaklęczącakobietazajaśniaładlamniewpośród
ciemności,nibymarmurowyposągiwyglądałajakbyrzeczywiście
zmarmuruwykuta.Dosyć,żeprzejęłamiętakiemuszanowaniem,
międreszczprzeszedł.
Chciwienaniąpatrzyłem.
Pochyliłasięnaławkę,objęłaoburącz,przyłożyładoniejusta
inatychmiastspostrzegłemjakjejpiersiunosiłysięwzdęte
westchnieniamiiłkaniem...
Bracie,tyśnigdyjeszczeniesłyszałtakiegojęku;nigdyostre
żelazoboleśniejnierozdarłosercatwojego!
Płacząc,całowałakamieńzzapałem,którymięzgubił;łzyjej
rozrzewniłymięapocałunkidoszaleństwaprzywiodły.