Treść książki
Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
ażpodskoczyła.
Zprzerażeniemzauważyła,żejegochudapostaćsiedzi
obokniejwsamochodzie,naprzednimfotelu.
–Owmordę!–wrzasnęłaprzerażonainatychmiast
zjechałanapobocze,hamujączpiskiem,cowymijający
jąrównieprzerażenikierowcypotraktowaligłośnym
wyciemklaksonów.
Ręcetrzęsłysięjejjakbybyłanapotężnymkacu.
Aprzecieżodrananiepiła.Niewypiłaanikropli.Tego
byłapewna.Amożejednak?Możepiławjakimśamoku,
tylkotegoniepamięta?Tosięzdarza.Tosiękażdemu
możezdarzyć.Jejteż.Takimelancholijnyamok...
–Wiem,żeciętuniema–wypowiedziałagłośno
iwyraźnie.Iskórajejścierpła,gdyusłyszała,żeZiemek
śmiejesięzniejdorozpuku.
–Cojest,cholera?–zapytałasamąsiebie,dobrze
wiedząc,żeniktjejnatopytanienieodpowie.Nerwowo
zapaliłapapierosa.Ziemekprzyglądałsięjej
zrozbawieniem.
–Tymilepiejpowiedz,cojestztobą.–Ziemektym
razemuśmiechnąłsięwyrozumiale.–Minęłotylelat.
Musiałosiędużowydarzyć.
–Wydarzyłosię–przytaknęła,zerkająctylkonieco
naZiemka.Wydawałsięjejjakiśmłodszyiprzystojniejszy
niżwczorajprzeddomem.
–Pogadamysobie?–zaproponował,aleHonoratanie
miałaochotynapogawędki.
–Niemogętaktuwieczniestać.Natympoboczu,
bomnieglinyzwiną–warknęłaniezbytgrzecznie.
–No,toruszaj–zgodziłsiębezprotestu.–Możemy
gadać,jadąc.