Treść książki
Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
–Alejajestemwyjątkowy–mówię,choćgłówniedo
siebie.
Hafizśmiejesięijestmigłupio.Nielubię,gdysięze
mnieśmieje.Niechcębyćzabawny.Przypominająmi
sięczasy,gdybyłemmniejszyinieprzywykłydodługo-
ścimoichnógalbotenjedenraz,gdyzawiązałkokardkę
namoimogonieiwszystkiekozymówiły,żejestemjego
dziewczyną.Pamiętam,jaknaniekrzyczałem:nPozjada
waswszystkiepokolei!”.
–JESTEMWYJĄTKOWY!–ryczęgłośniej,niżplanowa-
łem.Niepodobamisięmójdonośnygłos.Wmoichuszach
brzmijaknieopanowanetrąbienieklaksonu.Niktnietrak-
tujemniepoważnie,gdytorobię.
–Oczywiście,habibi.Bardzowyjątkowy.–Słyszę,jak
wybrzmiewająjegosłowa,gdysięuśmiecha.Podnosisłoiki
zbiałąiczarnąfarbą.Oczywiście,jestemdlaniegożartem.
Przestanęnosićjegorzeczy,wtedydopierozobaczy.
Hafizodprowadzamniedozoo.Przechodzimynie-
wielkikawałekdrogąodpoletka,gdziestoimojastajnia
igdzieżyliśmyodzawsze.Tablicazostałaprzerobionaze
staregoznaku.Topodłużnykawałekdrewnazprzebiegają-
cymnacałejdługościpęknięciem.Hafizpróbowałzakryć
wcześniejsząnazwę.Niegdyśbyłonanimwygrawerowane
czarnymiliterami:ZOOWGAZIE.Hafizzamalowałgrawer
istworzyłwłasnyznakwjasnożółtymkolorze.Widniejena
nimnapis:OGRÓDZOOLOGICZNYNASŁONECZNE
DNI.Literynapisanesąodręcznieifarbaodpadapłatami,
starynapiswciążsięprzebija.Niechcęsprawiaćmuprzy-
krości,więcnicniemówię,aleHafizmógłzrobićtolepiej.
Mógłpostaraćsięniecobardziej.
14