Treść książki
Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
prędzejnastronę,dobadaniaprzystąpił.AleMartellinoodpowiadał
mujenożarcikami,takjakbyniewielesobieztegopochwyceniarobił.
Sędziawpadłwgniewikazałgowziąćnapowrózikilkakroćdobrze
naciągnąć,abyzeznaniewinyzeńwymusić,apotemposłać
gonaszubienicę.Gdygojużnaziemipostawilizpowrotem,sędzia
znówgozapytał,czysłuszniegoobwiniają.Martellino,wiedząc,
żezapieraniesięniezdasięnanic,rzekł:
–Jestemgotówwyznaćcałąprawdę,WaszaWielmożność,ale
niechajprzedtemkażdy,comnieoskarża,powie,gdzieikiedy
musakiewukradłem,późniejijaopowiemwszystko,comuczynił
iczegoniepopełniłem.
Sędziazgodziłsięnatoochotnieikilkuoskarżycieliprzywołał.
Jedentwierdził,żeMartellinoukradłmumieszekosiemdnitemu,
drugi,żeprzedsześciudniami,trzeci,żeodkradzieżyczterydni
upłynęły;niektórzyzaśupewniali,żesakiewzginęłaimdnia
dzisiejszego.
Martellino,usłyszawszyto,rzekł:
–Ha,namąduszę,wielmożnypanie,wszyscykłamiąplugawie;
łatwomijestdowieśćtego.Obynigdynogamojaniebyłapostała
wtymmieście,gdziezaledwieodkilkugodzinbawię.Nanieszczęście
poszedłemzarazdokościoła,abyzobaczyćświęteszczątki,itammnie
oporządzononaschwał,jakotosamiwidzicie.Prawdęsłówmoich
możepoświadczyćurzędnikgrodzki,któryzapisujedoksięgiimiona
tych,codogroduprzybywają,orazmójgospodarz.Gdysięupewnicie,
żejesttak,jakmówię,niekażeciemniechybamęczyćizabijać,
folgująctymhultajom.
TymczasemMarcheseiStecchi,dowiedziawszysię,żesędzia
podesty2okrutniesobieznimpoczynaijużgonatorturybierze,drżąc
ojegolos,takdosiebiemówićjęli:
–Naładnyśmyfortelwpadli,wyciągnęliśmyprzyjacielazpatelni
poto,abygowogieńwrzucić!