Treść książki
Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
gromkimgłosem:
–Chwytajcietegozdrajcę,codrwizBogaiświętych!Udaje
kalekę,chcącwpośmiewiskonasinaszegoświętegopodawać!
Takkrzycząc,rzucilisięnaniego,ściągnęliwdół,schwycili
gozawłosy,porwaliwstrzępyjegosuknięijęligotęgokopać
igrzmocićpięściami;ten,cobygokułakiemniepoczęstował,nie
uważałbysięzamęża.
Martellinowrzeszczałzewszystkichsił,proszącozmiłowanie,
ibroniłsię,jakmógł,alewszystkotonanicsięzdawało,gdyżrazy
corazgęściejsięnaniegosypały.StecchiiMarchese,widzącto,pojęli,
żesprawynaderzłyobrótbiorą,jednakożniespieszylimunapomoc,
owłasnąsięobawiającskórę.Przeciwniewcale,razemzinnymi
krzyczeli,żegozabićnależy.
Nieprzestawalijednakgłowićsięnadtym,jakbygowydrzećzrąk
pospólstwa.Anichybi,gdybynieszczęśliwamyśl,któraMarchesemu
dogłowyprzyszła,nieborakżyciebypostradał.
Całastrażmiejskaznajdowałasięnamieście;Marchesepodbiegł
cotchudozastępcyburmistrzairzekł:
–Namiłosierdzieboskie,ówhultajwyciągnąłmisakiewkęzsetką
złotychflorenów,błagamwas,każciegoprzytrzymać,abymmógł
pieniądzemojeodzyskać.
Natychmiastdwunastupachołkówrzuciłosiętam,gdzienieboraka
Martellinaczesanobezgrzebienia;zwielkimtrudemprzecisnąwszysię
przezciżbę,wyrwaligo,tęgowymłóconegoipodeptanego,zrąk
pospólstwaipowiedlinaratusz,dokądudałosięzanimiwielutych,
couważali,żeMartellinoznichzakpił.Każdy,gdyusłyszał,
żeMartellinaschwytanozato,iżsakiewukradł,pomyślał,żejest
tonajlepszasposobnośćdozalaniamusadłazaskórę.Jedenprzez
drugiegojąłtedytwierdzić,żeMartellinojegomieszekzwędził.
Sędziamiejski,człowiekwielcesurowy,wziąwszygoczym