Treść książki
Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
PIĄTEK,21KWIETNIA
–Wcalenieschudłam!
PaniJadwigazgrymasemnatwarzymościsię
nasofce.Tymrazemprzedjejprzyjściemprzezornie
rzuciłamnaFotelPrezesamarynarkęinotes,tym
samymzajmującsobiemiejsce,iterazcieszęsię
miękkościączekoladowychpoduszek.
–Zarazzobaczymynawadze.–Uśmiechamsię
promiennie.Popierwszedlatego,żewkwestiidietynie
mamsobienicdozarzucenia,apoczęścidlatego,
żepaniJeżykjestjednązzaledwietrzechpacjentek,
któreodwiedziłymniewciągupierwszychdwóch
tygodnipracy.Tak.Wszystkietetrzyosobyprzyszły
pierwszegodniaiodtamtejporyniepojawiłasię
żadnanastępna.
–Niechcęsięważyć.Jawiem,żeprzytyłam.
–Alejamuszępaniązważyć,żebywiedzieć,czydieta
działa,icoewentualnietrzebapoprawić.
–Tojapanimówię,żeniedziała.Iżeprzytyłam!
Gdypokolejnychpięciuminutachudajemisię
przekonaćobrażonąpacjentkędowejścia
naanalizator,moimoczomukazujesięwynik
umiarkowanieoptymistyczny.WprawdziepaniJadwiga
nieprzytyła,jakuparcietwierdziłajeszczekilkaminut
temu,aleubytkuwagiteżpróżnoszukać.
Cholerajasna.Natyle,nailesiędało,oszacowałam,
ilepaniJeżykspożywadzienniekilokalorii,obliczyłam
spoczynkowąprzemianęmateriiiokreśliłamjej
współczynnikaktywnościfizycznej.Otrzymawszywynik,
odjęłamnadobrypoczątekpięćsetkilokaloriinakażdy
dzień,copowinnospowodowaćutratęokołopół
kilogramatygodniowo.Comogłopójśćnietak?
–Przestrzegałapanidiety?–pytam.