Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
malarzy,poetów,romantyków.Przyjeżdżalitubiedni
ibogaci.Cipierwsitylkonachwilę.Cidrudzynastałe.
Jadącautostradąwzdłużwybrzeża,mijałokazałe
rezydencje,należącedoznanychartystówidbających
oprywatnośćmilionerów.
Wziąłgłębokioddech.
Zapachoceanu,świeżegosłonegopowietrza,mieszał
sięzbogatymaromatemkawy,którydolatywałdoniego
zlicznychklimatycznychkawiarenek.Zerknąłzasiebie.
Woddalimajaczyłakolorowapromenada.Malutkie,
wąskieuliczkijużzapełniałysięspacerowiczami.
Lokaleserwowaływyśmieniteśniadania.Galerie
zachęcałydozakupówdziełsztuki.Zawahałsię
namoment.Zapachkawystawałsięuwodzicielski.
Przełknąłślinę.Zaburczałomuwbrzuchu.
Nie,niepotozjawiłsięnadoceanem.Nieprzyjechał
tupopijaćespresso.Chciałodetchnąć.Nabraćsiłprzed
wieczornymiwydarzeniami.Chciałuwierzyć,żewszystko
sięuda.
Dotrzechrazysztukapomyślał,idącwolnostromym
brzegiem.
Gdzieśwoddalimajaczyłaniewyraźnaścieżka
prowadzącaprostonadół,naplażę.Niebyłotołatwe
zejście,aleskoroinniryzykowali,postanowiłpójśćzaich
przykładem.
Powyczerpującymspacerze,przecisnąwszysię
wpewnymmomencieprzezgęstybusz,zzaktórego
dochodziłodgłosspadającegowodospadu,wreszcie
znalazłsięnadsamymoceanem.
Byłsam.Jedynymczłowieknaziemi.Tegopotrzebował.
Odosobnienia.Samotności.Usiadłnawielkim,zimnym,
lekkowilgotnymkamieniu.
Zamknąłoczy.Wsłuchałsięwrytmiczny,nieustanny
rytmprzypływuiodpływu.Falekołysałygoniczymmatka
usypiającadziecko.
Tegowłaśniesięobawiał.
Wspomnień,obrazówzdzieciństwa.
Zatowłaśniekochałmorzeijednocześniego
nienawidził.