Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
ROZDZIAŁ2
Szczepankowo,lipiec1939roku
Zesnuwyrwałomniecichepukaniedodrzwi.Zanim
zdążyłamcokolwiekodpowiedzieć,mosiężnaklamka
poruszyłasię,awysokiebiałedrzwilekkosięuchyliły.
Pojawiłasięwnichznajomatwarzcaławrumieńcach.
Dzieńdobry,panience!Mogęwejść?zapytała
nieśmiałoKrysia.
Gdyzobaczyła,żejużnieśpię,otworzyłaszerzejdrzwi,
ukazująccałąswąpostaćwbiało-czarnymkostiumie.
Dzieńdobry.Przywitałamsię.Oczywiście.Która
godzina?
Jużprawieósma.Jaśniepaństwojużsiedząprzystole
wjadalni.Dziśpanienkiurodziny,więcpozwolono
miobudzićpanienkętrochępóźniejmówiła,maszerując
wzdłużfrontowejścianyirozchylającwkażdymoknie
pokoleibordowezasłony.Gdydoszładookna
znajdującegosięprzyetażerce,otworzyłajeirozchyliła
szerokoobaskrzydła,wpuszczającpodmuchświeżego
powietrzadośrodkapokoju.
Panienkatomaszczęście,takaprzepięknapogoda
wdniuurodzin.Ledwodocierałydomniejejsłowa,
bogłowęwychylonąmiałanazewnątrzpodwórza.
tutajczućzapachtychróż,którezostałyposadzone
nawiosnę.Westchnęłarozmarzona.
Odchyliłamkołdręiusiadłamnabrzegułóżka,
zadzierającwysokogłowę.Próbowałamdostrzec
panującązaoknemaurę.Jeszczedowczorajnękałynas